Ten rozdział będzie krótki, ale emocjonujący
Odstawiła
truskawki na szafkę nocną, zasłoniła okna i przykręciła
światło. Weszła do garderoby i wyjęła pudrowe pudełko. Zdjęła
z siebie sukienkę i ubrała czarną bieliznę. Usłyszała jak
wchodzi po schodach, a następnie do sypialni. Na bieliznę nałożyła
koszulkę swojego męża, wzięła mały pakunek i wyszła.
- Ve....ouu – zmierzył ją wzrokiem – kim jesteś i co zrobiłaś z moją niewinną żoną?
- Mam coś dla ciebie.
- Na sobie?
- W ręku – odpowiedziała – proszę – podała mu małe pudełko.
- Dziękuję, a co to?
- Zobacz – uśmiechnęła się
- cygara? - przytaknęła – obiecuję, że będą...
- ciii... - położyła mu palec na usta – siadaj – wskazała na łóżko
- już mi się podoba – mruknął, stanęła pomiędzy jego nogami, chwycił za brzegi koszulki i delikatnie podciągnął do góry odsłaniając biodra. Delikatnie pocałował jej podbrzusze i kierował się w górę. Oderwał od niej usta, kiedy wstał ponownie był od niej wyższy, zdjął z niej koszulkę. Stała przed nim w samej bieliźnie, wziął ją za rękę i bardzo powoli obrócił wokół. Lustrował ją wzrokiem, zwilżył usta i spojrzał jej w oczy.
- Od dziś chodzisz tak ubrana codziennie, ale tylko przy mnie. - powiedział niskim głosem
- jeśli zasłużysz
- jestem w stu procentach przekonany, że zasłużyłem i zasługiwać będę – nie odpowiedział, tylko uśmiechnęła się pod nosem, zaczęła rozpinać guziki koszuli, która zasłaniała jego umięśnioną klatkę. Przygryzł dolną wargę, gdy gładziła go po torsie.
- To na co masz ochotę? - zapytał – szampan czy truskawki? - Zaśmiała się figlarnie
- mogę ci pokazać na co tak na prawdę mam ochotę – powiedziała zmysłowo, zdjęła mu z ramion koszulę i rzuciła w bok – zamknij oczy – wykonał jej polecenie, zawiązała mu oczy czarną jedwabną chustą. Chciał ją widzieć, złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie – nie dotykaj mnie – odepchnęła jego ręce – dopiero kiedy ci na to pozwolę
- mała, nie wy...
- cicho! - przerwała mu – siadaj – nakazała, usiadł powoli na brzegu łóżka – grzeczny chłopczyk – wyszeptała mu do ucha, podeszła do szafki i wyciągnęła srebrne kajdanki i skórzany pejcz – ręce do tyłu
- co?
- to co słyszałeś. Ręce. Do. Tyłu. - zakuła go w kajdanki i przejechała pejczem po torsie
- więc tak się będziemy bawić?
- Nie wiem czy to będzie zabawa – odparła – czy tortura
- seks z tobą nigdy nie będzie torturą – odparł
- przekonamy się – wyszeptała
- gdzie idziesz? - zapytał gdy usłyszał stukot obcasów
- spokojnie, nigdzie się nie wybieram. - ustawiła krzesło na przeciw niego, ubrała się w wcześniej przygotowany strój, włączyła muzykę i podeszła do piłkarza, odsłoniła mu oczy
- o merde – westchnął, gdy zobaczył ją w skąpym ubraniu francuskiej pokojówki. Postawiła jedną nogę na krzesło i podwinęła materiał odsłaniając pończochy i pas do nich.
- Podoba ci się?
- Zdejmij mi to – wycedził przez zęby
- to? - wskazała na górę – wedle życzenia – rozpięła powoli guziki i zdjęła top. Kręciła biodrami w rytm muzyki, której towarzyszyło głośne oddychanie piłkarza. Chwyciła za brzegi spódniczki, stanęła do niego tyłem i rozpięła zamek, materiał zsunął się z jej bioder, po czym opadł na ziemię. Schyliła się mając wyprostowane nogi, usłyszała za sobą ciche jęknięcie, obejrzała się. Piłkarz miał zaciśnięte oczy i głowę skierowaną w sufit. Zaśmiała się i podeszła do niego – wstań – nie zareagował. Wzięła pejcz w rękę, chwyciła za oba końce i zarzuciła mu na szyję, delikatnie pociągnęła zachęcając do wstania. Zaprowadziła go w stronę krzesła, rozpięła pasek, kucnęła; na wysokości oczu miała guzik, odpięła go, następnie rozpięła zamek, zsunęła spodnie z jego ud i spojrzała na wzgórek tworzący się pod materiałem bokserek – wiesz w co wyposażone są francuskie pokojówki? - zapytała zmuszając go do zajęcia miejsca na krześle.
- rozkuj te cholerne kajdanki.
- Pokażę ci – zlekceważyła jego prośbę – to jest miotełka, kochanie – przejechała miękką częścią po jego klatce, zatrzymała się na udzie. Spojrzała mu w oczy, które znacznie pociemniały. Zerknęła na jego męskość
- nie rób tego.
- Czego? - spytała niewinnie
- doskonale wiesz, o czym mówię.
- Nie mam robić....tego? - zaczęła wodzić czarnymi piórami po jego przyrodzeniu, cicho jęknął, próbował rozerwać łańcuch łączący bransolety kajdanek – mówiłam ci, że nie dasz rady ich rozerwać.
- Poczekaj aż się uwolnię – mruknął – będziesz błagać, żebym zwolnił.
- Skoro tak mówisz – westchnęła, odłożyła miotełkę obok pejcza. Rozsunęła jego kolana jeszcze szerzej, kucnęła między nimi tyłem do mężczyzny i bardzo powoli zmysłowo kręcąc biodrami wstała – wiem, o czym teraz myślisz – powiedziała wciąż wypinając pośladki w jego stronę, obróciła się. Patrzyła na niego z góry, dłonią otarła mu pot z czoła. a następnie musnęła jego policzek ustami. Podeszła do szafki na której znajdowało się wiaderko z szampanem, którego chłodziły kostki lodu – napijesz się? - spytała nie odwracając się w jego stronę.
- Żebym go otworzył musiałabyś uwolnić mi ręce – odparł zachrypniętym głosem
- masz rację – szepnęła – ale powinnam sobie poradzić z butelką...sama – powoli odkręcała srebrne zabezpieczenie, delikatnie je zdjęła, chwyciła za korek – tak kochanie? - zapytała i pociągnęła, otworzyła butelkę i spieniona stróżka popłynęła po jej ręce i szyjce butelki, spiła szampana i wlała do kieliszka złoty płyn, wróciła do niego i usiadła na udzie – napij się
- nie chcę – syknął
- to ja się napiję – westchnęła, przełożyła nad nim nogę, dzięki czemu siedziała na nim okrakiem. Powoli przechyliła kieliszek, wylewając jego zawartość na tors napastnika, z którego spijała chłodny płyn – wynagrodzę ci to – wyszeptała mu do ucha – tylko musisz się na mnie patrzeć. - spojrzał na jej piersi – właśnie tu - zaśmiała się zalotnie, skierowała ręce do tyłu, lecz nie rozpięła stanika – chcesz sam to zrobić?
- Czym?
- Tak jak kiedyś....zębami... - przygryzł dolną wargę, a następnie się uśmiechnął - widzę, że pamiętasz o czym mówię... Pomogę ci – usiadła na nim tyłem, odchyliła się tak, by łatwiej było mu pozbawić ją górnej części bielizny, po chwili stanik wylądował niedaleko jego koszuli, zaczął całować ją po plecach, kierując się w górę, nie przerwała mu, wręcz przeciwnie, przysunęła się do niego, by mógł całować jej szyję i ramiona. Zachłannie ssał skórę dziewczyny, zostawiając ciemno-różowe ślady – Vera, błagam...pozwól mi wej...
- ciii.... obiecuję, że od teraz sprawię ci tylko przyjemność. - wstała z niego – chodź, na łóżku będzie ci wygodniej – kiedy usiadł na łóżku, blondynka wzięła do ręki czarną chustę i ponownie zawiązała mu oczy – połóż się
- a co z kajdankami?
- Wszystko w swoim czasie – odparła
- Vera pow... - położyła mu palec na usta – okey – szepnął. Położył się na chłodnej pościeli, ani odrobinę się nie śpieszyła całując jego twarz. Trzydniowy zarost dodawał mu męskości, całowała linię szczęki, następnie szyję i obojczyki. Ponownie próbował rozerwać krępujące go kajdanki, na co zaśmiała się. Dłońmi, ustami i językiem pieściła jego najwrażliwsze miejsca, schodziła coraz niżej, przerwała gdy dotarła do gumki od bokserek. Wzięła do ręki kostkę lodu i przejechała po jego męskości. Głośno jęknął, kierowała się w górę zostawiając mokry ślad na jego ciele. Kiedy kostka się roztopiła, zdjęła mu chustę, zamrugał kilkakrotnie i uniósł głowę, a następnie ponownie usiadł na łóżku
- zdejmij mi w końcu te kajdanki – syknął
- nie podobało ci się?
- Podobało, ale chcę cię w końcu dotknąć.
- nie wystarczy, że ja cię dotykam?
- chcę....cię..... dotknąć. - syknął
- Doskonale wiem, jak chcesz mnie dotykać... zostawiając ślad na moim tyłku.
- Maleńka – wymruczał. Spojrzała na niego i głośno westchnęła. Za pomocą kluczyka odblokowała zamek, po chwili kajdanki wylądowały na ziemi, uśmiechnął się gładząc nadgarstki. Położył dziewczynę na łóżko. Ustami pieścił płatki uszu, szyję, ramiona, wargi. Najwięcej uwagi poświęcił piersią, wyżywając się nad nimi namiętnie, śmiała się gdy zataczał językiem kółka wokół nabrzmiałych sutków.Oparła stopę na jego klatce. Odpiął pierw jedną, potem drugą pończochę. Trzymał jej nogę w górze, zaczął całować kostkę, łydkę, kolano, najwięcej uwagi poświęcił udzie i jego wewnętrznej stronie. Przerwał, gdy całą uwagę skupiła na odpinaniu pasa i ściągnięciu koronkowej bielizny. Leżała przed nim nago, przyglądał się jej. Sam jego wzrok doprowadzał ją do szaleństwa, zbliżył się ponownie do jej szyi, którą zaczął pieścić ustami i językiem. Jego ucho było w zasięgu jej ust, zbliżyła się i sprawnie je chwyciła. Stęknął z bólu, przygryzła je mocniej. Uwielbiała się z nim droczyć. Zaśmiała się cicho i zaczęła ssać miękką część.Między nimi wybuchł pożar, ustami schodził na dół, jęknęła przeciągle i chwyciła go za głowę. Zagłębiał się w niej, językiem wił wokół najdelikatniejszego i najmniejszego miejsca. Doprowadzał ją do szaleństwa, wbijała mu paznokcie w szyję, kiedy była już bardzo blisko nagle przerwał
- łaskocze - szepnęła, przerwał pieszczotę i spojrzał na nią, ponownie schylił się nad jedną i delikatnie przygryzł sutek - Benz - szepnęła. Jego dłonie krążyły po całym jej ciele, gdy wygięła się w łuk, nagle przestał. Gładził jej piersi, brzuch, włożył rękę pod koronkową bieliznę. Wydała z siebie stłumiony jęk, gdy delikatnie masował najdelikatniejszą część jej ciała. Gdy przestał chwyciła go za dłoń z niezadowoleniem na twarzy.
- dlaczego to zrobiłeś? - spytała dysząc, nie odpowiedział tylko zaśmiał się. Wlał szampan do kieliszka – Karim, do cholery.
- Nie masz ochoty? - zapytał unosząc kieliszek, po czym wypił część. gdy odstawiał kieliszek na szafkę:
- zabiję cię – szepnęła, wpił się w jej usta, ich języki zaczęły wirować w tańcu walcząc o dominację, żadne nie chciało ustąpić. Piłkarz przerwał pocałunek. Przeniósł ciało pomiędzy jej nogi, palcami stóp zdjęła z niego bokserki. Oddychał głęboko, patrząc jej w oczy.Była tak wysoko jak nigdy wcześniej, od dawna była gotowa na więcej. Oplotła nogami jego biodra, dając znak, by stali się jednością, a on jakby sobie z niej kpił, okrutnie się ociągał i jakby od niechcenia całował jej linię szczęki i szyję. Wołała go oczami, całym ciałem. W końcu poczuła go, lecz nie w sobie, opierał się, muskał nosem jej policzek. Próbowała się zsunąć, by chociaż trochę być bliżej jego męskości, lecz jej na to nie pozwalał. Trzymał ją torsem i blokował dłońmi nadgarstki, wciąż się znęcając.
- Kochanie – jęknęła – Karim...proszę...przestań...Karim
- Mam przestać? - zapytał patrząc jej w oczy – chcesz tak to skończyć?
- Nie, nie...nie – zaprzeczyła – nie znęcaj się nade mną, pragnę cię, chcę cię mieć w sobie
- jesteś strasznie niecierpliwa – mruknął. To było nie do zniesienia. Jego język zwinnie pieścił jej ciało, doprowadzając ją w stan ekstazy, lecz myśl że jego męskość ociera się o najbardziej unerwione miejsca jej ciała sprawiała, że nie może złapać oddechu. Zacisnęła powieki, zaśmiewał się gdy muskał jej szyję.
- Otwórz oczy – wyszeptał, kilkakrotnie zamrugała i zobaczyła jego twarz. Mokre od potu czoło, czekoladowe oczy otoczone długimi ciemnymi rzęsami, rozchylone usta i zarost, uwielbiała gdy ją drapał podczas pocałunków, byli rozpaleni, spragnieni swoich ciał – jestem cały twój, rób co chcesz. Zrób to o czym marzysz. - miała tysiące myśli w głowie. Jednak to co wydarzyło się później, było spełnieniem jej najskrytszych marzeń, pewnie trzymał ją w ramionach, sprawiał że czuła się jak jedyna dziewczyna na świecie. Górował nad nią, światło pozwalało zobaczyć jej umięśnione ciało piłkarza, napięte mięśnie ramion, gładka i wilgotna skóra. wyrzeźbione plecy, w które wbijała paznokcie za każdym razem, gdy był w niej głębiej. chwycił ją za udo, unosząc do góry, dołączyła drugą nogę krzyżując je na pośladkach Francuza. jego dłoń kierowała się ku górze, masował jej pierś, szyję, chwyciła go za dłoń i splotła ich palce razem. czuła na szyi jego gorący oddech i usta, które skierował na jej ramię.
- Est-ce que tu aimes le sexe? - wymruczała mu do ucha - Le sexe, je veux dire l'activité physique. - spojrzał jej w oczy, chciał ją pocałować, lecz odchyliła głowę - je veux des réponses
- mon chérie - zachrypiał
- tu aimes ça? - zapytała wbijając mu paznokcie w plecy. Poczuła jak w jej rozpływa się ciepłe nasienie, jęknęła jego imię i pocałowała czule w ucho.
- Oui, mon chérie... oui - odparł gdy opadł na nią, leżeli zmęczeni patrząc sobie w oczy, nie pozwoliła mu z siebie zejść. uśmiechnęła się czule do niego, a następnie pocałowała w czubek zimnego nosa. Leżeli bez słowa dłuższy czas, gdy wysunęła biodra w jego stronę, dając mu znak, że to jeszcze nie koniec pokręcił z niedowierzaniem głową, gdy chciał pocałować ją w usta, przygryzła jego dolną wargę i po chwili zaczęła delikatnie ssać. otworzyła oczy i uwolniła jego wargę z pomiędzy zębów. czule musną jej usta i zaczął wykonywać ruchy biodrami. Na początku były wolne i delikatne, ale z każdą chwilą stawały się szybsze i głębsze. Ponownie byli jednością, kochali się namiętnie, bez ustanku, jakby miał to być ich ostatni raz, oddali się sobie w całości. Aż do kolejnego najsłodszego momentu spełnienia.
- Kocham cię...tak bardzo cię kocham – wyszeptała dysząc
- ja ciebie też, kocham najbardziej na świecie. - odparł. Pocałował ją delikatnie w usta i zasnęli w swoich objęciach. Obudziła się, leniwie otworzyła oczy, czuła na sobie jego ciepły oddech. Obejmował ją w pasie, jak zawsze czuły, kochający, opiekuńczy. Delikatnie zdjęła z siebie jego ramię i bezszelestnie zsunęła z łóżka, zarzuciła na nagie ciało koszulę piłkarza i zeszła na dół. Wypiła szklankę zimnej wody, wyjrzała przez okno, zaczynało kropić, na jednym z krzeseł zauważyła coś czarnego, podeszła do szklanych drzwi.
- Jak dziecko – wyszeptała do siebie. Wyszła na zewnątrz i zabrała marynarkę piłkarza. Odwiesiła ją na krześle w jadalni i wróciła do sypialni. Położyła się obok i przyglądała się sylwetce śpiącego mężczyzny. Delikatni podniosła pościel, przejechała paznokciem po jego przyrodzeniu i spojrzała na jego twarz, nadal spał. Otworzył zaspane oczy, był zły. Zmarszczył brwi, lecz po chwili jego twarz złagodniała, czując jej delikatny dotyk.
- Cudownie – mruknął. Całowała jego kość biodrową i delikatnie dłonią przesuwała się w górę i w dół. Narastało w niej pożądanie, które wywoływało jego coraz głośniejsze jęki. Przewrócił ją na plecy, zaczął całować, kąsać, lizać i ssać jej szyję. Jego usta schodzą coraz niżej, zatrzymał się pomiędzy jej piersiami. Pokój wypełniały jej ciche westchnienia, które przeradzały się w głośne jęki. Zaczął schodzić niżej wyznaczając drogę słodkimi pocałunkami. Wodził językiem po brzuchu, biodrach, udach.
- Pocałuj mnie – wyszeptała. Spojrzał na nią, uśmiechnął się i po chwili zatopił w jej ustach, objęła jego szyję dłońmi. Całował ją mocno i zachłannie, otworzyła szerzej usta zapraszając jego język do tańca. Ich języki splotły się w tańcu, penetrując swoje wnętrza. Jęknęła mu w usta, gdy ponownie tej nocy stali się jednością. Wbijała paznokcie w jego umięśnione plecy, zostawiała nimi czerwone ślady na jego ciele. Przyciskał ją bliżej siebie, a potem maksymalnie zwalniał. Wtedy każdy jego ruch zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Ponownie nagle przyśpiesza, ich głośnym jękom towarzyszyło skrzypienie łóżka, ale nie przejmowali się dźwiękami, które wypełniały dom. Byli sami. Mimo, że zachowywali się jak para zakochanych w sobie nastolatków, ich zbliżenia znacznie różniły się od tych z początków bycia razem. Nadal były pełne namiętności i wzajemnego pragnienia, ale były znacznie intensywniejsze... jego ruchy stają się coraz szybsze, a jej jęki głośniejsze
- krzyk moja kiciu, krzycz – powiedział cicho wprost do jej ucha. Po tych słowach uderzyła ją gorąca fala, której towarzyszyło mrowienie w dole brzucha. Eksplodowali na drobne kawałeczki. Nie mogła złapać oddechu, by wyrazić to co czuje. Mężczyzna opadł na nią z głośnym jękiem zadowolenia. Oplotła go nogami i ramionami mocniej przyciągając do siebie. Gładziła go po mokrych plecach, przeszedł go dreszcz rozkoszy, gdy paznokciem przejechała po kręgosłupie – co ty ze mną robisz? - zapytał
- kocham cię...tak bardzo cię kocham – odparła. Nic więcej nie mogła powiedzieć. Zszedł z niej, położył się obok niej i przyciągnął do siebie. Mocno wtuliła się w jego tors, wdychała jego cudowny męski zapach. Rozkoszowali się wspólnymi chwilami, gdy byli tak blisko.
- Dzisiejsza noc to dopiero początek naszych szaleństw – powiedział, odwróciła się tak by być z nim twarzą w twarz.
- Karim, ale ja już szaleję...z miłości do ciebie