czwartek, 19 września 2013

Naughty Girl

ROZDZIAŁ III



  • Lena! Hej Lena, gdzie jesteś!? - krzyczała Ana chodząc po mieszkaniu
  • co się stało? Słychać cię na dole
  • gdzie byłaś?
  • Na zakupach – wyjaśniła – jesteś głodna?
  • Nie, zaraz lece do pracy.
  • Zrobiłam naleśniki – zaśpiewała
  • noooo taak jednak jestem głodna.
  • To sobie nałuż, wiesz jak obslużyć piekarnik, prawda?
  • A ty? Nie jesz?
  • Nie jestem głodna, rozpakuję zakupy. Potem pojadę do Crio – Ana wyszła do pracy, a Lena pojechała do szpitala.

    Bernabeu

  • Wyglądasz jakbyś dostał w ryj – zaśmiał się Mesut
  • nie, to co innego, chociaż tak się czuję – mruknął jego przyjaciel
  • to co ci jest?
  • Zakochałem się. - na co Niemiec parsknłą śmiechem - co cię śmieszy
  • zakochałeś się? Serio? Ty? Ten co z zamkniętymi oczami wyczuł klub ze striptizem? I co z nią?
  • Nie kocha mnie – wyjaśnił – rozumiesz, pierwszy raz się zakochałem. - zaśmiał się pod nosem Ozil, zawiązał but i udał się w kierunku murawy - Nie śmiej się – krzyknął za nim, ciebie też to spotka!

    Szpital

  • Cześć – przywitała się z bratem
  • Lenka! - objął szyję dziewczyny, całując ją w policzek
  • mam coś dla ciebie.
  • Co?
  • tam ta ra ram – wyjęła z torby mały pakunek
  • naleśniki! - ucieszył się – długo będziesz?
  • A co? Chcesz, żebym już sobie poszła?
  • Nie – zaśmmiał się
  • to w takim razie dlaczego pytasz?
  • Dziś jest mecz. - oznajmił – i pan doktor Martinez obiecał, że obejrzy go razem ze mną.
  • To dobrze. A jak się czujesz?
  • Wporządku. Każdego dnia co raz lepiej. - uśmiechnął się - a gdzie jest Ana
  • w pracy. - wyjaśniła
  • a ty? Dlaczego tu jesteś?
  • Crio, każdego dnia cię odwiedzam, chyba że miałam jakąś delegacje. Ale to były wyjątki.
  • Masz wolne? - spytał
  • jestem w trakcie zmieniania pracy.
  • Dlaczego?
  • Wiesz.... czasem tak jest, że ludzie zmieniają prace.
  • No dobrze – mruknął. Rozmawiali do późnego wieczora, gdy ktoś zapukał do dzwi, po chwili pojawił się starszy mężczyzna z szalikiem na szyji.
  • Witaj Lena.
  • Dobry wieczór.
  • Gotowy na mecz? - spytał chłopca
  • tak!
  • Ja już idę, oglądajcie spokojnie i bez szaleństw.
  • Dobrze – odpowiedział chłopiec, przytulił siostrę i pomachał jej na pożegnanie. Jak zawsze wsiadła do prawie pustego autobusu, zajęła miejsce pod oknem i przyglądała się doskonale znanym widokom za oknem.

    W tym samym czasie, Mesut

  • Czego się tak szczerzysz? - spytał Sami przyjaciela
  • Laski mnie uwielbiają. Popatrz tam – wskazał głową na grupkę dzewczyn z ogromnym transparentem. - każda jest gotowa, chętna i napalona na Magika
  • oczywiście, gdyby nie ochrona rzucałyby w twoją stronę stanikami i majtkami z numerem telefonu.
  • Wątpisz w to?
  • Facet! Ogarnij się! Zacznij myśleć mózgiem, a nie fjutem!
  • Sami, przesadzasz. Laski są od tego żeby je zaliczyć, a nie żeby kochać.
  • Ty tak poważnie? - oburzył się jego rodak – kobiety trzeba szanować, rozpieszczać
  • ale ja je rozpieszczam – zarechotał Ozil
  • czym?
  • No jak to czym? - zdziwił się
  • no czym?
  • Nie wiesz?
  • Nie, nie wiem. Możesz mi powiedzieć.
  • Jak to Sami określiłeś... ' fjutem' rozpieszczam je 'fjutem'
  • wydoroślej. Mesut, wydoroślej.
  • Ale o co ci chodzi?
  • Ty się jeszcze pytasz!?
  • Najpierw móisz, żeby rozpieszczać kobiety, potem że....
  • musisz dorosnąć – mruknął i pobiegł w kierunku szatni. Kwadrans przed meczem, gdy wszyscy byli przebrani do pomieszczenia wszedł trener. Podał wyjściową jedynastkę w której znalazł się Ozil. Rozegrał tylko, albo według niektórych aż 45 minut. Zmarnował dwie pewne akcje, kilkunastokrotnie sfaulował, nie miał dobrego kontaktu z resztą drużyny. W czasie przerwy, trener zaprosił go na rozmowę w cztery oczy.
  • Dlaczego nie wyjdę po przerwie? - syknął wściekły
  • to ja powinienem być wściekły, a nie ty.
  • Tak?
  • Oczywiście, nie zmarnowałeś tylko dwóch akcji.
  • Rozkręcam się, a poza tym za każdym razem kiedy byłem przy piłce laski piszczały ze szczęścia.
  • Ty tak na poważnie? - spytał – dołącz do reszty, a potem na ławkę, bo zmieni cię Luka.
  • Mogę po zmianie wyjść?
  • Gdzie? - spytał trener marszcząc brwi
  • do domu – mruknął – głowa mnie boli
  • to na pewno z przepracowania – powiedział chłodno
  • tak czy nie?
  • Tak. - westchnął. Kiedy Luka zmienił Mesuta, ten drugi od razu poszedł do szatni, wziął prysznic, przebrał się i opuścił stadion. Upewnił się, że nikt go nie śledził i odjechał. Pojechał go klubu, którego odwiedzał każdego wieczora. Przy barze zamówił drinka i obserwował wijącą się przy rurze bardzo skąpo ubraną dziewczynę.
  • Mesut? - usłyszał za plecami, obrócił się i zobaczył dziewczynę z kolorowym kartonem w dłoniach.
  • Stella? Co ty tu robisz? Nie powinnaś odpoczywać w domu?
  • Powinnam, ale przyszłam po swoje rzeczy, a ty nie powinieneś być na Bernabeu?
  • Rozegrałem 45 minut, a teraz odpoczywam.
  • Okey, rozumiem. Idę do domu, cześć
  • cześć. - mruknął i wrócił do oglądania dziewczyny. Skinął do umieśnionego mężczyzny, wskazał na dziewczynę, która tańczyła, wręczył mu kilka banknotów i udał się na górę. Wszedł do ostatniego pokoju po lewej iusiadł w fotelu, po chwili pojawił się dziewczyna, na stole odstawiła tacę z szampanem i kieliszkami oraz cygara. Wyszła i niedługo po niej przyszła dziewczyna, która tańczyła przy rurze.
  • Dokończyć dla ciebie taniec? - spytała
  • tak – mruknął podszedł bliżej dziewczyny – ale to – wskazał na stanik – nie będzie ci już potrzebne.

    Lena

    Wysiadła dwa przystanki wcześniej, chciała się przejść i pozbierać myśli, szła przez pusty park na przeciw szła młoda dziewczyna z kolorowym pudełkiem i siatką pomarańczy, kiedy siatka pękła owoce rozsypały się we wszystkich kierunkach. Dziewczyna głośno westchnęła , odstawiła pudło i zaczęła zbierać owoce. Lena widząc wszystko szybko poszła jej pomóc.
  • Dziękuję – uśmiechnęła się
  • nie ma za co. Myślę, że ty zrobiłabyś to samo.
  • Pewnie tak... Kurcze
  • coś się stało?
  • Nie mam gdzie spakować...
  • poczekaj – mruknęłam Lena i zaczęła szukać czegoś w torebce – o! Proszę – podała jej torebkę z materiału. Obie spakowały owoce do torebki.
  • Jestem Stella – podała jej dłoń
  • Lena.
  • Nie chcę być złośliwa, ale wydaje mi się że coś się stało.
  • Jak zawsze, same problemy. - westchnęła
  • jeśli chcesz wygadać się komuś kogo nie znasz, to możesz na mnie liczyć.
  • W sumie...przyda mi się taka rozmowa.
  • Może usiądziemy? - wskazała na ławkę. Obie usiadły na ławce i Lena zaczęła. Kiedy skończyła opowiadać, spojrzała na Stellę – myślałam, że mnie życie dało po tyłku, ale podziwiam cię, że się nie poddajesz.
  • Straciłam pracę, brat w szpitalu, brak pieniędzy, wszystko na raz.
  • I szef zboczeniec – dodała
  • tak – mruknęła – a ty co miałaś na myśli mówić, że życie tobie dał po tyłku.
  • Jestem w ciąży z facetem, który mnie kocha.
  • CO? - zdziwiła się Lena – i ty uważasz, że...
  • daj mi skończyć – przerwała jej – ale ja nie wiem czy go kocham, znaczy kochałam, zresztą sama nie wiem.
  • To o co chodzi?
  • On nie wie gdzie pracowałam. Jego najlepszy kolega mnie zna, ale nie wiem, że ja i on spotykaliśmy się.
  • Możesz jaśniej?
  • Byłam tanerką w nocnym klubie – wyjaśniła
  • i tam poznałaś...tego..tego...co jest ojcem dziecka?
  • Nie. Nie tam. Ma na imię Sami i pochodzi z Niemczech. Nie wie, że byłam tancerką. Jego najlepszy kolega jest u nas codziennym gościem. Nie wie, że spotykałam się z Samim. A Sami mnie znienawidzi jeśli dowie się, że pracowałam w tym klubie. Okłamałam go, powiedziałam że pracuję w restauracji jako kelnerka. Poznaliśmy się właśnie wtedy gdy zastąpywałam koleżankę, która dorabiała czasem właśnie jako kelnerka.
  • I myślisz, że jeśli mu powiesz o tym że pracowałaś w klubie nocnym to pomyśli, że byłaś z tym jego kolegą?
  • Tak. Na górze są pokoje, w których dziewczyny 'obsługują' klientów
  • ty też?
  • Nie, ja nie. - mruknęła – Lena?
  • Hmm?
  • Mówiłaś, że chciałabyś pracować gdziekolwiek?
  • Tak.
  • Chyba mogę ci pomóc....


Pani Prezes Happy Birthday:)
i tu Panowie wykonali taniec na Twoją cześć

 
 



środa, 11 września 2013

Naughty Girl


Roział II


  • Cześć Crio – przywitały się z bratem, nie odpowiedział
  • cześć, ale nie jestem Crio.
  • W takim razie kim jesteś?
  • Magikiem Crio – wyjaśnił
  • rozumiem. A dlaczego od dziś jesteś Magikiem? - spytała Lena
  • Na Mesuta mówią magik – uśmiechnął się – bo czaruje na boisku
  • wiesz który to? - spytała bezgłośnie siostrę – ta tylko zaprzeczyła – dobrze...Magiku, masz na coś ochotę?
  • Coli bym się napił
  • a ty Ana?
  • Może być herbata.
  • To wy sobie pogadajcie, a ja pójdę do lekarza, a potem do baru – wyjaśniła i wyszła. Udała sie w stronę gabinetu ordynatora, zapukała i weszła do pomieszczenia. Przy biurku siedział siwiejący mężczyzna.
  • Dzień dobry.
  • Witaj Lena, proszę usiądź – wskazał na fotel – przykro mi to mówić, ale nie mam dobrych wieści.
  • CO? COŚ SIĘ DZIEJE Z CRIO?
  • Nie, nie. Spokojnie. Z niem wszystko w porządku, jego stan polepszył się w ostatnim czasie, jest stabilny. Chodzi o coś innego.
  • Pewnie o pieniądze – mruknęła
  • tak. Koszty leczenia i utrzymania wzrosną.
  • O ile? - spytała
  • wiem, że już teraz jest wam ciężko, ale...
  • po prostu pan powie o ile. - przerwała
  • do tej pory płaciłaś
  • wiem ile płaciłam. 4 tysiące miesięcznie.
  • Właśnie – przytaknął – teraz będzie to o dwa tysiące więcej.
  • O matko – westchnęła – 6 tysięcy miesięcznie?
  • Tak.
  • Ale dlaczego teraz? - złapała się bezradnie za głowę
  • coś się stało? - spytał
  • straciłam pracę i jedyne źródło utrzymania. Z pieniędzy, które odłożyli rodzice zostało niewiele.
  • Pomożemy wam.
  • Nie – zaprzeczyła – dam sobie radę. - wstała i udała się w stronę drzwi – ale dziękuję.
  • Nie ma problemu.
  • A właśnie doktorze – zaczęła
  • tak?
  • Czy Crio może napić się coli? - doktor się zaśmiał.
  • Cały tydzień się pytał, prawda?
  • Tak – uśmiechnęła się
  • dziś mogę się zgodzić.
  • Dziękuję.
  • Ale Lena – zawołał za dziewczyną
  • tak?
  • Nie litr na raz – zaśmiał się
  • pewnie, do widzenia. - pożegnała się. W barze kupiła napoje i wróciła do pokoju, w którym leżał jej młodszy brat. - zaraz przyniosą napoje – uśmiechnęła się
  • co się stało? - spytał chłopiec
  • nic – zaprzeczyła – a co się miało stać?
  • Wiedzę, może jestem mały, ale czuję kiedy jesteś smutna.
  • Jestem zmęczona – skłamała
  • Lenka, proszę powiedz co się dzieje.
  • Nic, jesteś bardzo spostrzegawczy, ale tym razem na prawdę jestem zmęczona.
  • Możesz mówić co chcesz, ale coś się dzieje. Czuję to.
  • Nie dziwię się jesteś Magikiem.
  • Magikiem czy nie, ale twoja krew płynie w moich żyłach.
  • Chodź do mnie – wzięła w ramiona czterolatka – jesteś bardzo mądry i dzielny jak na swój wiek.
  • Też bym dla was zrobił wszystko – zaśmiał się. Wyszły ze szpitala dopiero gdy chłopiec zasnął. W autobusie oprócz nich i kierowcy nie było nikogo.
  • Co się stało? - spytała Ana
  • nic takiego. - mruknęła patrząc w okno
  • nie kłam. Nawet Crio zauważył, że coś jest nie tak.
  • Chodzi o szpital – szepnęła
  • no mów.
  • Leczenie nie będzie kosztować już 4 tysiące miesięcznie
  • a ile?
  • Sześć.
  • Damy sobie rade – pocieszyła ją siostra
  • nie rozumiesz? Wystarczy nam na trzy miesiące leczenia w klinice. A dalej co? Crio umrze?
  • Pomogę ci. Będę pracować, ty też znajdziesz niedługo pracę. Trzeba być dobrej myśli.
  • Najpierw trzeba żyć realnie, nie snem.
  • Trzeba wierzyć.
  • Nie przesadzaj, może mam wierzyć w to, że poznam księcia na białym koniu, który się we mnie zakocha i zrobi wszystko by pomóc nam finanso i dziwnym cudem uleczy Crio?
  • Może poznasz kogoś takiego.
  • Ana przestań, to była ironia.

    W innej części Madrytu

  • Witam panie Ozil – powitał go ochroniarz i otworzył drzwi
  • Hej – odparł, skierował się do baru
  • Cześć Mesut, zaraz zrobię ci drinka.
  • Może innycm razem.
  • To co ci podać?
  • Wodę – uśmiechnął się
  • gazowaną?
  • Nie, ale z cytryną.
  • Proszę – podała mu zamówienie, na ramieniu poczuł czyjąś dłoń, odwrócił się.
  • Cześć – przywitała się niższ dziewczyna
  • Stella, cześć.
  • Chciałam ci podziękować
  • nie masz za co.
  • Właśnie, że mam. Gdyby nie ty....to....to nie wiem co by ze mną się stało.
  • Moze kiedyś ja będę potrzebować twojej pomocy. - uśmiechnęła się – zmykaj do domu
  • słyszałaś? - spytała Sue – do domu, dbać o siebie i dziecko – dziewczyna pożegnała się i odeszła. Ponownie ktoś położył ręce na plecach.
  • Tęskniłeś? - spytały dwie dziewczyny
  • za wami? - zaśmiał się – zawsze
  • to co?
  • Za godzinę, tam gdzie zawsze – mruknął, dokończył wodę, rzucił na blat 100€ - reszta dla ciebie – uśmiechnął się, wyszedł tylnym wyjściem, wsiadł do samochodu i odjechał w stronę hotelu. Recepcjonistka wydała ma klucze bez zbędnych formalności. Wjechał na ostatnie piętro, wszedł do pokoju na końcu korytarza, gdzie czekał na niego schłodzony szampan. Z minibaru wyjął whisky, wlał sobie do szklanki i wypił wszystko na raz. Kwadrans później do pokoju weszły dwie skąpo ubrane rudowłose dziewczyny.
  • Masz ochotę na mały pokaz?
  • Hmmm... jakieś inne propozycje?
  • Co sugerujesz?
  • W wannie bez problemu zmieszczą się trzy osoby.



    Następnego dnia rano, Lena

  • Już nie śpisz? - spytała Ana wchodząc do kuchni.
  • Nie, to chyba przyzwyczajenie. Zrobiłam ci śniadanie. - uśmiechnęła się
  • dziękuję. - usiadła na przeciw siostry – co dziś będziesz robić?
  • Generalne sprzątanie. Nigdy nie miałam czasu by posprzątać cały dom, teraz mam okazje. A potem zacznę szukać pracy.
  • Muszę iść, do wieczora – pożegnała się z siostrą
  • cześć – odpowiedziała – no Lena, czas się wziąć do roboty – powiedziała do siebie.

    W tym samym czasie, w hotelu

  • O kurwa – mruknął, obudził go potworny ból głowy. Po obu stronach spały nagie bliźniaczki. Wziął do ręki telefon, wyświetliła mu się lista nieodebranych połączeń, wszystkie od kolegów z drużyny. Wybrał pierwszy numer.
  • Gdzie jesteś?
  • W łóżku – odparł
  • OSZALAŁEŚ? GODZINĘ TEMU POWINNIENEŚ BYĆ W VALDEBEBAS.
  • Nie drzyj się, głowa mi pęka.
  • Gdzie jesteś?
  • W hotelu – wyjaśnił spokojnie
  • może z dziwką u boku.
  • Dwiema – odparł
  • chyba sobie żartujesz!
  • Nie, wysłać ci zdjęcie?
  • Tobą ktoś powinien porządnie wstrząsnąć.
  • W sensie? - spytał Niemiec
  • powinieneś dostać wpierdol. - wyłączył się. Wstał z łóżka, zostawiając w nim bliźniaczki, ubrał się i wyszedł, wcześniej zostawiając pieniądze na szafce nocnej.



To na tyle....
nowy za tydzień, tak Edzia dzień przed Twoimi urodzinami:)
sprawdź maila Prezesie:)