piątek, 31 października 2014

Drunk in Love

    Doszła do bramy, gdy trzymała klamkę usłyszała jak drzwi otwierają się z głośnym hukiem. Piłkarz stał w drzwiach, po chwili podbiegł do niej
  • Vera...
  • a tak, twoja karta – mruknęła. Z torebki wyjęła portfel i wyjęła kartę – proszę
  • nie o to chodzi – odparł
  • to o co?
  • Jestem idiotą – powiedział
  • nie zaprzeczę – mruknęła – cześć
  • czekaj – powiedział łapiąć ją za ramię
  • po co? Żebyś zmieszał mnie z błotem?
  • Powiedziałaś, żebym dał ten...ten pierścionek komuś, kogo kocham...a ja...ja kocham tylko jedną osobę...ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim...kocham cię maluszku.
  • Za późno – wyszeptała płacząć
  • Vera, do cholery! Odpowiedz mi na jedno pytanie.
  • Ale...
  • jedno pytanie – powtórzył
  • niech będzie.
  • Kochasz mnie? - zapytał zachrypniętym głosem
  • Karim...ja....
  • wystarczy, że powiesz tak lub nie.
  • Kocham – wyszeptała – nawet bardzo – płakała, a jej łzy mieszały się z deszczem. Objłą ją bez słowa, wtuliła się w jego umięśnione ramie. Jej ciało drżało z zimna.
  • Wróćmy do domu.
  • Nie chcę – odparła
  • Kochanie, jesteś przemarźnięta – wyszeptał – będziesz chora
  • nie będę... a nawet jeśli, to mam to gdzieś.
  • Nie mów tak – odpowiedział
  • Karim.... jeśli chcesz, to złożę ten pozew.
  • Myślisz, że dam ci rozwód? - zapytał patrząc jej prosto w oczy – nigdy.
  • Ale...
  • jeśli nie chcesz być moją żoną, musiałabyś mnie zabić żeby nią nie być.
  • Możesz coś dla mnie zrobić? - spytała szeptem
  • co tylko zechcesz.
  • Pocałuj mnie – uśmiechnął się pod nosem, przybliżył swoją twarz do twarzy blondynki, którą objął dłońmi i delikatnie musnął jej usta.
  • Tak? - zapytał. Dziewczyna otworzyła oczy i delikatnie uśmiechnęła pod nosem – czy wolisz tak? - spytał i ponownie ją pocałował, deliktanie rozchyliła usta zapraszając jego język do środka. Nie czekał ani sekundy, cicho jękła gdy czule całował jej usta – kocham was – odparł, gdy przerwał pocałunek i położył dłonie na jej brzuszku.
  • Karim...ja...ja ciebie też – odpowiedziała
  • wracajmy – powiedział.
  • Strasznie mi zimno – wyszeptała
  • zaraz cię rozgrzeję – uśmiechnłą się i uniósł blondynkę. Oplotła jego biodra nogami, a szyję ramionami. Chwycił walizkę i skierował w stronę wejścia
  • zimno – wyszeptał mu do ucha – Karim, zrób coś...
  • już maluszku – mruknął – zaraz ci będzie ciepło – wyszeptał wchodząc po schodach. Postawił ją dopiero w łazience.
  • Karim...
  • cii.. - położył palec na jej ustach. Rozpiął bluzę, którą po chwili zdjął. Zsunłą z niej spodnie
  • Kar...
  • poczekaj...mówiłem, że cię rozgrzeję – odparł, rozebrał ją. Mimo, że stała przed nim nago, patrzył wyłącznie w jej zapłakane oczy – zaraz ci będzie ciepło – wyszeptał, otworzył drzwi od kabiny. Weszła do środka, a on za nią
  • będziesz w ubraniu?
  • Wolisz jak jestem bez?
  • Nie wiedziałam, że kąpiesz się w ubraniu – wyszeptała. Zdjął z siebie koszulkę, odsłaniając umięśnioną klatkę – a teraz dół
  • jesteś strasznie niecierpliwa – mruknął obejmując nagą dziewczynę. Schylił się i zaczął całować jej szyję
  • zimno mi – wyszeptała, nie odrywając ust od jej ciała odkręcił wodę. Ciepły strumień spływał na ich ciała. Dziewczyna cicho westchnęła i przytuliła do klatki mężczyzny. Czule ją obją i pocałował w czubek głowy – Karim...
  • błagam maleńka, tylko mnie nie przepraszaj.
  • Ale...
  • to moja wina, a nie twoja. - mruknął – zapomnijmy o tym.
  • Chciałam powiedzieć, że cię kocham.
  • Ja ciebie też – odparł – chodź, trzeba cię wytrzeć...i załatwić coś jeszcze.
  • Co takiego? - zapytała. Zakręcił wodę, wyszli z kabiny, Francuz owinął blondynkę ręcznikiem – będziesz chodzić w tych mokrych spodniach?
  • Nie, zaraz je zdejmę, ale pierw ubierz porannik – odpowedział – połóż się i przykryj, okey? Nie chcę, żebyś przez moją głupotę była chora. Zaraz się przebiorę i przyniosę ci coś do picia. Wolisz gorącą czekoladę czy...
  • powinnieneś wiedzieć, że zawsze wybiorę to co ma czekoladę w składzie.
  • Jesteś niemożliwa – zaśmiał się. Przebrał się w dres i zszedł na dół. Blondynka weszła do garderoby i otworzyła szufladę na samym dole. Przeglądała kusą bieliznę – co robisz?
  • Yyy....szukam czegoś?
  • A czego konkretnie? - zapytał
  • gdzieś miałam taki czarny sportowy stanik...taki z różowymi zakładkami – powiedziała
  • to ten? - spytał biorąc rzecz do ręki
  • tutaj jest – uśmiechnęła się – jeszcze wezmę koszulkę, sięgniesz tą z Olympique?
  • Z którego sezonu? - zapytał
  • ale zadałeś pytanie...tą niebieską – wskazała
  • proszę – podał jej koszulkę – a tak naprawdę to czego szukałaś – spytał gdy wrócili do łóżka
  • Karim, tylko się nie śmiej. W nic się nie mieszczę, kiedyś spędzaliśmy wieczory trochę inaczej. Albo jak wracałeś to...
  • pamiętam co robiliśmy – przerwał jej – maleńka, jesteś teraz...
  • wiem! Orgomna, nieatrakcyjna i w nic się nie mieszczę, doskonale wiem, że jakby pomalowali mnie na czarno i stanęłabym obok opony od tira, to nikt by nie widział różnicy.
  • Przestań tak mówić – odparł śmiejąc się – chciałem powiedzieć, że jesteś w ciąży i jest to coś wspaniałego, pomyśl o tym że niedługo po tym domu będą biegać dwie śmiejące się istotki, które będą nasze w stu procentach. Posłuchaj tego – powiedział wyjmując telefon, poszukał czegoś i włączył. Z głośnika było słuchać bicie serc. Twarz blondynki złagodniała, uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na brzuch – widzisz, są wspanialsze rzeczy od seksu.
  • Wiem, ale jesteś facetem i....
  • Znam swoją płeć i niedługo będę tatą dwóch dziewczynek, które będą podobne do ciebie
  • nie, do ciebie i nie wiadomo czy to dziewczynki.
  • Dlaczego mają być podobne do mnie? A na dodatek, jedno na pewno ma coś o tobie, skoro nie chce, że tak powiem pokazać tego co ma między nogami.
  • Co miałeś na myśli? - oburzyła się
  • nie chodziło mi o twoje nogi i to co jest pomiędzy nimi. Tylko o to, że też byłaś tajemnicza i zawsze byłaś dla mnie zagadką...piękną zagadką....napij się
  • nie jest gorące?
  • Nie, nie jest. - uśmiechnął się
  • z czego się śmiejesz?
  • Przypomiały mi się czasy, gdy mieszkalismy w Lyonie. Po meczu zabrałem cię na kawę.
  • " - to co idziemy? - spytał podchodząc do blondynki
  • a nie jesteś zmęczony?
  • Byłem, ale już jest okey – odparł – nie idziemy szaleć, tylko chcę cię zabrać do kawiarni.
  • Do której?
  • Hmm...pijalnia czekolady jest już zamknięta, to może pojedziemy do tej małej kawiarni, niedaleko starego miasta?
  • No dobra – uśmiechnęła się. Chwycił ją za rękę i razem weszli na parking – Karim?
  • A może masz ochotę na spacer? Albo pojedziemy na wzgórze, a kawę weźmiemy na wynos
  • jeśli kawa na wynos, to tylko ta z Mc'Donalds. A przy okazji kupimy lody.
  • No dobrze – szepnął. Pół godziny później siedział na ławce, a na jego kolanach siedziała blondynka – zamiast kolejnej porcji lodów wolałbym dostać buziaka.
  • Jednego? - spytała, nie odpowiedział, tylko zamknął oczy i delikatnie odchylił głowę. Vera, przygryzła dolną wargę i przybliżyła się, delikatnie pocałowała jego usta, odwzajemnił pocałunek. Odsunęli się do siebie i wymienili uśmiechy – co się dzieje?
  • Nic takiego – mruknął – chyba będzie padać – dodał
  • nie zmieniaj tematu, nie jesteśmy z cukru, nawet jak zmokniemy, to nic się nie stanie.
  • No dobra, tylko do auta jest kawałek drogi.
  • Nie marudź – odparła – tylko powiedz o co chodzi.
  • Verka, od kiedy jesteśmy razem?
  • Pół roku? Jakoś tak, nie powiem ci dokładnie.
  • No właśnie, pół roku. Jesteś cudowna. - odparł – kropi czy mi się wydaje?
  • Kropi, ale to pewnie chwilowe -powiedziała pijąc kawę
  • No nie wiem – odparł – ubierz moją bluzę
  • po co? Powiedz o co chodzi – powiedziała
  • Vera nie żartuję, zanosi się na - powiedział i zaczęło padać – deszcz – dokończył
  • nie pada aż tak mocno – odparła – jak się całowaliśmy, to deszcz ci nie przeszkadzał
  • wtedy się cał... - nie skończył, dziewczyna przywarła do jego ust, objął ją mocniej przyciągając do siebie, trzymała jego twarz w dłoniach, nie pozwalając mu przerwać pocałunku. Delikatnie rozchyliła usta, dając znak, by ich języki się złączyły. Deszcz padał coraz mocniej, towarzyszyło mu grzmienie. Jedną rękę przeniósł pod nogi i wstając z ławki uniósł dziewczynę.
  • Co robisz? - spytała, gdy przerwała pocałunek
  • nie widzisz pada i to dosyć mocno.
  • Możesz mnie postawić, potrafię iść – odparła machając nogami
  • dobra – mruknął stawiając ją na ziemi – chodźmy
  • boisz się burzy?
  • Nie, nie chcę, żebyś zmarzła, zmokła i na koniec zachorowała
  • dlaczego się tak o mnie troszczysz? - spytała zatrzymując się
  • bo mi na tobie zależy. I to cholernie zależy. - odparł patrząc się jej w oczy
  • Karim czy.... czy ty...
  • daj spokój, nie zachowuj się jak przedszkolak, który nie widział deszczu. Chodź – pociągnął ją za rękę, nie odpowiedziała, tylko szła obok niego. Zaczynało padać co raz mocniej, skuliła się i przybliżyła do chłopaka – mówiłem, że będzie padać, chodź pobiegniemy
  • nie będę biec po tych kałużach – odparła – nawet nie myśl, że będziesz biec ze mną na plecach, nie mam zamiaru leżeć w błocie.
  • To chociaż ubierz moją bluzę – powiedział
  • po co? - zaśmiała się – po prostu chodź – objął ją ramieniem i doszli do auta
  • zmarzłaś? - zapytał odpalając silnik
  • bardzo – odparła pocierając dłonie
  • pojedziemy do mnie. Jest bliżej, a jak się wygrzejesz i przestanie padać zawiozę cię do domu. Może być?
  • Oczywiście – szepnęła. Kilka mint później wchodzili do domu chłopaka
  • gdzie twoi rodzice? I rodzeństwo.
  • Zapomniałem ci powiedzieć, że pojechali dziś rano na wakacje i cały dom jest tylko dla mnie, czyli cały tydzień spędzony w ciszy. Chodź do mojego pokoju – uśmiechnął się
  • i jeszcze coś mi powiesz, bo nadal nie wiem o co chodzi.
  • Zdejmij wszystko – odparł – dam ci swoje rzeczy, zrobię ci kakao i przykryję kocem
  • a potem powiesz o co chodzi, bo wiem, że coś kręcisz. - przerwała mu, nie odpowiedział, tylko podał jej kilka rzeczy, a sam zszedł na dół. Ubrała się, a mokre rzeczy odwiesiła. Usiadła na łóżku po turecku, czekając na powrót chłopaka.
  • Proszę kochanie – powiedział podając jej kubek – znaczy Verka.
  • Z herbem klubu?
  • Mam jeszcze kilka takich – odparł drapiąc się po głowie, napiła się i odstawiła kubek
  • Karim, co się dzieje? - zapytała chwytając go za rękę
  • przebiorę się, okey? - mruknął, wyciągnął z szafy spodnie od dresu i dużą koszulkę, przebrał się i ponownie usiadł niedaleko blondynki – Vera rozmyślałem, nad tym od dłuższego czasu...bo ja...chcę kupić apartament – wypalił
  • co?
  • no wiesz, chcę się przeprowadzić, mieszkać sam. Żeby kumple z drużyny się ze mnie nie śmiali, żebyśmy mogli na spokonie spędzać czas, sam na sam. Tylko ty i ja.
  • Chcesz się przeprowadzać przed maturą?
  • Dlaczego nie? Będziemy się uczyć w ciszy i spokoju.
  • Jak chcesz, to twoje pieniądze – wzruszyła ramionami – ale nie o to chodzi, prawda?
  • Jak ty dobrze mnie znasz – wyszeptał – Vera, ja....chciałem ci coś powiedzieć...coś ważnego...może to zmienić to co teraz nas łączy, ale mam nadzieję, że nie, bo zależy mi na tobie i nawet nie wiesz jak bardzo....Vera możesz mnie znienawidzić, ale ja...ja nie myślę, ja to wiem i czuję... - przerwał i głośno westchnął - kocham cię...jak chcesz to możemy się... - nie dokończył bo przerwała mu pocałunkiem
  • ja ciebie też – wyszeptała mu w usta."
  • pamiętam – wyszeptała – a mówiłeś, że coś musisz załatwić.
  • Dokładnie – powiedział i wstał z łóżka. Podszedł do blondynki i usiadł obok niej
  • co robisz? - spytała, gdy wziął ją za rękę i pocałował
  • Verka, wiem że jesteśmy małżeństwem. Chcę żebyś nosiła ten pierścionek - powiedział, nie odpowiedziała, tylko przybliżyła się do niego i objęła jego szyję. Pocałowała jego nagie ramię – wolałbym żebyś pocałowała mnie w usta – uśmiechnęła się i spojrzała na jego ciało
  • przypakowałeś?
  • Trochę – mruknął – chcę popracować nad brzuchem
  • ale nie przesadzaj, żebyś nie wyglądał jak iron man.
  • Spokojnie – wyszeptał – chcę ci się podobać
  • ale bez tego mi się podobasz – odparła sunąc palcem po lini mięśni
  • zrobisz coś dla mnie? - zapytał zachrypniętym głosem
  • co takiego?
  • Ubierzesz obrączkę?
  • Nie – odparła, jego uśmiech momentalnie zszedł z twarzy, która zrobiła się blada.
  • a..a..ale..c..co?
  • Przecież noszę dwie obrączki – zaśmiała się – tą z dnia ślubu i tą, którą dałeś mi w drugą rocznicę, na masce samochodu o wschodzie słońca.
  • Nie strasz mnie maluszku – odarł, zbliżyła się do niego i wyciągnęła dłoń – nagi paluszek?
  • Nawet bardzo – powiedziała słodko. Usmiechnął się i wziął do ręki obrączki, włożył je na jej palec i spojarz głąboko w oczy. Przegryzła dolną wargę i nagle syknęła – co jest?
  • Dzieci bawią się w tatusia.
  • Kopią -uśmiechnął się, podwinął koszulkę i położył dłonie na brzuszku – ale fajnie, cześć malutkie – powiedział do brzucha – mam mówić do pępką?
  • Pierw musisz podłączyć słuchawkę.
  • Bardzo śmieszne – mruknął – mamusia sobie żartuje z taty, ale nie martwcie się tym. Zaraz wam poczytam. Tylko musicie coś wybrać. Umówimy się, że dwa kopnięcia to tak, a jedno to nie. Czy wolicie, żebym sam wybrał, bo chyba jeszcze nie umiecie liczyć.
  • Kochanie – wyszeptała
  • nie przeszkadzaj, rozmawiam z moimi córeczkami
  • mówiłam ci, że jeszcze nie wiadomo czy to dwie dziewczynki.
  • Verka, nie bądź zazdrosna, później się tobą zajmę, teraz poczytam moim dzieciom.
  • Twoim?
  • Oczywiście – zaśmiał się – gdyby nie ja, to nie byłoby brzuszka, ty mi dzieci urodzisz i nie będziesz nam potrzebna.
  • Rozumiem, że ty będziesz karmić dzieci.
  • Nie no Verka, ty masz cycuszki – wyszczerzył się
  • powiedziałeś, że nie będę wam potrzebna.
  • Maluszku, przecież wiesz, że cię kocham.
  • Jesteś niemożliwy – pokręciłą głową
    Dwa miesiące później
  • KARIM! - krzyknęła będąc w garderobie
  • Idę – odparł – co się dzieje?
  • Sięgniesz te buty?
  • Nawet ci je ubiorę – uśmiechnął się – a jak się czujecie?
  • Dobrze, mam nadzieję, że w końcu dowiemy się czy to chłopiec czy dziewczynka.
  • Też mam taką nadzieję. Rodzimy za niecałe dwa miesiące. Przydałoby się zrobić drugi pokój, bo jeden jest już wykończony i nawet ubranka są w szafach.
  • Nadal myślisz, że to chłopiec?
  • Ja to czuję – powiedział kładąc dłoń na brzuchu – będzie mały Karim, zobaczysz.
  • Dlaczego ten brzuch musi być taki duży? - szepnęła
  • Verka, jesteś w ciąży z bliźniakami, masz o jeno dziecko więcej – zaśmiał się
  • śpiąca jestem – mruknęła opierając się o mężczyznę
  • nie mogłaś spać?
  • Nie. Jak się położyłam na prawą stronę, to Lea kopała, bo ziomek na niej leżał, a jak położyłam się na lewą, to ziomek kopał, bo Lea mu przeszkadzała. Na plecach spać nie mogę, a na brzuchu nie ma jak.
  • Jeszcze trochę – szepnął obejmując ją ramieniem
  • boję się porodu – mruknęła
  • ja też – wyszeptał – ale będę przy tobie.
  • Tylko nie padnij – zaśmiała się
    Dwie godziny później
  • czemu ten idiota nie jedzie – warknął
  • uspokój się, nie każdy jeździ jak ty – odparła
  • a jak ja jeżdżę?
  • Jak wariat, od kiedy jestem w ciąży jeszcze się powstrzymujesz, ale tak, to jak wariat
  • nie przesadzaj – mruknął obrażony – nigdy nie zrobiłbym wam krzywdy, doskonale wiesz że was kocham – powiedział kładąc dłoń na kolanie blondynki – jeszcze kilka chwil i zobaczymy nasze dzieci, jeśli jesteś lub będziesz zmęczona, to powiedz. Nie pojedziemy do sklepu. Zrobimy to kiedy indziej, albo po prostu zamówimy przez internet.
  • Kochanie, ciąża to nie choroba. Czuję się świetnie, tylko brzuch jest trochę za duży.
  • I jeszcze urośnie – szepnął parkując samochód pod kliniką – pomóc ci?
  • Nie dziękuję, jakoś sobie poradzę – odparła. Odpięła pas, chciała otworzyć drzwi, ale piłkarz ją wyprzedził – jesteś niemożliwy – zaśmiała się. Weszli do środka i lekarz zaprosił ich do gabinetu. Wskazał miejsce, na którym położyła się blondynka, obok usiadł Karim.
  • Jak się pani czuje? - zapytał
  • dobrze, tylko nie mogę spać.
  • Dzieci kopią?
  • Tak, albo jedno, albo drugie, zależy na którym boku się położę.
  • Coś zaradzimy – uśmiechnął się – a teraz zobaczymy maluszki.
  • Dwie dziewczyny? - zapytał piłkarz
  • po lewej mamy dziewczynkę – powiedział
  • to moja Lea – odparł dumnie piłkarz – a druga dziewczynka to będzie Layla, ale mam nadzieję, że będzie to chłopiec.
  • Proszę spojrzeć tu – wskazał na ekran – w końcu maluch zdradził swoją płeć.

Niedługo Naughty Girl :)