- Lena! Hej Lena, gdzie jesteś!? - krzyczała Ana chodząc po mieszkaniu
- co się stało? Słychać cię na dole
- gdzie byłaś?
- Na zakupach – wyjaśniła – jesteś głodna?
- Nie, zaraz lece do pracy.
- Zrobiłam naleśniki – zaśpiewała
- noooo taak jednak jestem głodna.
- To sobie nałuż, wiesz jak obslużyć piekarnik, prawda?
- A ty? Nie jesz?
- Nie jestem głodna, rozpakuję zakupy. Potem pojadę do Crio – Ana wyszła do pracy, a Lena pojechała do szpitala.Bernabeu
- Wyglądasz jakbyś dostał w ryj – zaśmiał się Mesut
- nie, to co innego, chociaż tak się czuję – mruknął jego przyjaciel
- to co ci jest?
- Zakochałem się. - na co Niemiec parsknłą śmiechem - co cię śmieszy
- zakochałeś się? Serio? Ty? Ten co z zamkniętymi oczami wyczuł klub ze striptizem? I co z nią?
- Nie kocha mnie – wyjaśnił – rozumiesz, pierwszy raz się zakochałem. - zaśmiał się pod nosem Ozil, zawiązał but i udał się w kierunku murawy - Nie śmiej się – krzyknął za nim, ciebie też to spotka!Szpital
- Cześć – przywitała się z bratem
- Lenka! - objął szyję dziewczyny, całując ją w policzek
- mam coś dla ciebie.
- Co?
- tam ta ra ram – wyjęła z torby mały pakunek
- naleśniki! - ucieszył się – długo będziesz?
- A co? Chcesz, żebym już sobie poszła?
- Nie – zaśmmiał się
- to w takim razie dlaczego pytasz?
- Dziś jest mecz. - oznajmił – i pan doktor Martinez obiecał, że obejrzy go razem ze mną.
- To dobrze. A jak się czujesz?
- Wporządku. Każdego dnia co raz lepiej. - uśmiechnął się - a gdzie jest Ana
- w pracy. - wyjaśniła
- a ty? Dlaczego tu jesteś?
- Crio, każdego dnia cię odwiedzam, chyba że miałam jakąś delegacje. Ale to były wyjątki.
- Masz wolne? - spytał
- jestem w trakcie zmieniania pracy.
- Dlaczego?
- Wiesz.... czasem tak jest, że ludzie zmieniają prace.
- No dobrze – mruknął. Rozmawiali do późnego wieczora, gdy ktoś zapukał do dzwi, po chwili pojawił się starszy mężczyzna z szalikiem na szyji.
- Witaj Lena.
- Dobry wieczór.
- Gotowy na mecz? - spytał chłopca
- tak!
- Ja już idę, oglądajcie spokojnie i bez szaleństw.
- Dobrze – odpowiedział chłopiec, przytulił siostrę i pomachał jej na pożegnanie. Jak zawsze wsiadła do prawie pustego autobusu, zajęła miejsce pod oknem i przyglądała się doskonale znanym widokom za oknem.W tym samym czasie, Mesut
- Czego się tak szczerzysz? - spytał Sami przyjaciela
- Laski mnie uwielbiają. Popatrz tam – wskazał głową na grupkę dzewczyn z ogromnym transparentem. - każda jest gotowa, chętna i napalona na Magika
- oczywiście, gdyby nie ochrona rzucałyby w twoją stronę stanikami i majtkami z numerem telefonu.
- Wątpisz w to?
- Facet! Ogarnij się! Zacznij myśleć mózgiem, a nie fjutem!
- Sami, przesadzasz. Laski są od tego żeby je zaliczyć, a nie żeby kochać.
- Ty tak poważnie? - oburzył się jego rodak – kobiety trzeba szanować, rozpieszczać
- ale ja je rozpieszczam – zarechotał Ozil
- czym?
- No jak to czym? - zdziwił się
- no czym?
- Nie wiesz?
- Nie, nie wiem. Możesz mi powiedzieć.
- Jak to Sami określiłeś... ' fjutem' rozpieszczam je 'fjutem'
- wydoroślej. Mesut, wydoroślej.
- Ale o co ci chodzi?
- Ty się jeszcze pytasz!?
- Najpierw móisz, żeby rozpieszczać kobiety, potem że....
- musisz dorosnąć – mruknął i pobiegł w kierunku szatni. Kwadrans przed meczem, gdy wszyscy byli przebrani do pomieszczenia wszedł trener. Podał wyjściową jedynastkę w której znalazł się Ozil. Rozegrał tylko, albo według niektórych aż 45 minut. Zmarnował dwie pewne akcje, kilkunastokrotnie sfaulował, nie miał dobrego kontaktu z resztą drużyny. W czasie przerwy, trener zaprosił go na rozmowę w cztery oczy.
- Dlaczego nie wyjdę po przerwie? - syknął wściekły
- to ja powinienem być wściekły, a nie ty.
- Tak?
- Oczywiście, nie zmarnowałeś tylko dwóch akcji.
- Rozkręcam się, a poza tym za każdym razem kiedy byłem przy piłce laski piszczały ze szczęścia.
- Ty tak na poważnie? - spytał – dołącz do reszty, a potem na ławkę, bo zmieni cię Luka.
- Mogę po zmianie wyjść?
- Gdzie? - spytał trener marszcząc brwi
- do domu – mruknął – głowa mnie boli
- to na pewno z przepracowania – powiedział chłodno
- tak czy nie?
- Tak. - westchnął. Kiedy Luka zmienił Mesuta, ten drugi od razu poszedł do szatni, wziął prysznic, przebrał się i opuścił stadion. Upewnił się, że nikt go nie śledził i odjechał. Pojechał go klubu, którego odwiedzał każdego wieczora. Przy barze zamówił drinka i obserwował wijącą się przy rurze bardzo skąpo ubraną dziewczynę.
- Mesut? - usłyszał za plecami, obrócił się i zobaczył dziewczynę z kolorowym kartonem w dłoniach.
- Stella? Co ty tu robisz? Nie powinnaś odpoczywać w domu?
- Powinnam, ale przyszłam po swoje rzeczy, a ty nie powinieneś być na Bernabeu?
- Rozegrałem 45 minut, a teraz odpoczywam.
- Okey, rozumiem. Idę do domu, cześć
- cześć. - mruknął i wrócił do oglądania dziewczyny. Skinął do umieśnionego mężczyzny, wskazał na dziewczynę, która tańczyła, wręczył mu kilka banknotów i udał się na górę. Wszedł do ostatniego pokoju po lewej iusiadł w fotelu, po chwili pojawił się dziewczyna, na stole odstawiła tacę z szampanem i kieliszkami oraz cygara. Wyszła i niedługo po niej przyszła dziewczyna, która tańczyła przy rurze.
- Dokończyć dla ciebie taniec? - spytała
- tak – mruknął podszedł bliżej dziewczyny – ale to – wskazał na stanik – nie będzie ci już potrzebne.LenaWysiadła dwa przystanki wcześniej, chciała się przejść i pozbierać myśli, szła przez pusty park na przeciw szła młoda dziewczyna z kolorowym pudełkiem i siatką pomarańczy, kiedy siatka pękła owoce rozsypały się we wszystkich kierunkach. Dziewczyna głośno westchnęła , odstawiła pudło i zaczęła zbierać owoce. Lena widząc wszystko szybko poszła jej pomóc.
- Dziękuję – uśmiechnęła się
- nie ma za co. Myślę, że ty zrobiłabyś to samo.
- Pewnie tak... Kurcze
- coś się stało?
- Nie mam gdzie spakować...
- poczekaj – mruknęłam Lena i zaczęła szukać czegoś w torebce – o! Proszę – podała jej torebkę z materiału. Obie spakowały owoce do torebki.
- Jestem Stella – podała jej dłoń
- Lena.
- Nie chcę być złośliwa, ale wydaje mi się że coś się stało.
- Jak zawsze, same problemy. - westchnęła
- jeśli chcesz wygadać się komuś kogo nie znasz, to możesz na mnie liczyć.
- W sumie...przyda mi się taka rozmowa.
- Może usiądziemy? - wskazała na ławkę. Obie usiadły na ławce i Lena zaczęła. Kiedy skończyła opowiadać, spojrzała na Stellę – myślałam, że mnie życie dało po tyłku, ale podziwiam cię, że się nie poddajesz.
- Straciłam pracę, brat w szpitalu, brak pieniędzy, wszystko na raz.
- I szef zboczeniec – dodała
- tak – mruknęła – a ty co miałaś na myśli mówić, że życie tobie dał po tyłku.
- Jestem w ciąży z facetem, który mnie kocha.
- CO? - zdziwiła się Lena – i ty uważasz, że...
- daj mi skończyć – przerwała jej – ale ja nie wiem czy go kocham, znaczy kochałam, zresztą sama nie wiem.
- To o co chodzi?
- On nie wie gdzie pracowałam. Jego najlepszy kolega mnie zna, ale nie wiem, że ja i on spotykaliśmy się.
- Możesz jaśniej?
- Byłam tanerką w nocnym klubie – wyjaśniła
- i tam poznałaś...tego..tego...co jest ojcem dziecka?
- Nie. Nie tam. Ma na imię Sami i pochodzi z Niemczech. Nie wie, że byłam tancerką. Jego najlepszy kolega jest u nas codziennym gościem. Nie wie, że spotykałam się z Samim. A Sami mnie znienawidzi jeśli dowie się, że pracowałam w tym klubie. Okłamałam go, powiedziałam że pracuję w restauracji jako kelnerka. Poznaliśmy się właśnie wtedy gdy zastąpywałam koleżankę, która dorabiała czasem właśnie jako kelnerka.
- I myślisz, że jeśli mu powiesz o tym że pracowałaś w klubie nocnym to pomyśli, że byłaś z tym jego kolegą?
- Tak. Na górze są pokoje, w których dziewczyny 'obsługują' klientów
- ty też?
- Nie, ja nie. - mruknęła – Lena?
- Hmm?
- Mówiłaś, że chciałabyś pracować gdziekolwiek?
- Tak.
- Chyba mogę ci pomóc....
czwartek, 19 września 2013
Naughty Girl
ROZDZIAŁ III
środa, 11 września 2013
Naughty Girl
Roział II
- Cześć Crio – przywitały się z bratem, nie odpowiedział
- cześć, ale nie jestem Crio.
- W takim razie kim jesteś?
- Magikiem Crio – wyjaśnił
- rozumiem. A dlaczego od dziś jesteś Magikiem? - spytała Lena
- Na Mesuta mówią magik – uśmiechnął się – bo czaruje na boisku
- wiesz który to? - spytała bezgłośnie siostrę – ta tylko zaprzeczyła – dobrze...Magiku, masz na coś ochotę?
- Coli bym się napił
- a ty Ana?
- Może być herbata.
- To wy sobie pogadajcie, a ja pójdę do lekarza, a potem do baru – wyjaśniła i wyszła. Udała sie w stronę gabinetu ordynatora, zapukała i weszła do pomieszczenia. Przy biurku siedział siwiejący mężczyzna.
- Dzień dobry.
- Witaj Lena, proszę usiądź – wskazał na fotel – przykro mi to mówić, ale nie mam dobrych wieści.
- CO? COŚ SIĘ DZIEJE Z CRIO?
- Nie, nie. Spokojnie. Z niem wszystko w porządku, jego stan polepszył się w ostatnim czasie, jest stabilny. Chodzi o coś innego.
- Pewnie o pieniądze – mruknęła
- tak. Koszty leczenia i utrzymania wzrosną.
- O ile? - spytała
- wiem, że już teraz jest wam ciężko, ale...
- po prostu pan powie o ile. - przerwała
- do tej pory płaciłaś
- wiem ile płaciłam. 4 tysiące miesięcznie.
- Właśnie – przytaknął – teraz będzie to o dwa tysiące więcej.
- O matko – westchnęła – 6 tysięcy miesięcznie?
- Tak.
- Ale dlaczego teraz? - złapała się bezradnie za głowę
- coś się stało? - spytał
- straciłam pracę i jedyne źródło utrzymania. Z pieniędzy, które odłożyli rodzice zostało niewiele.
- Pomożemy wam.
- Nie – zaprzeczyła – dam sobie radę. - wstała i udała się w stronę drzwi – ale dziękuję.
- Nie ma problemu.
- A właśnie doktorze – zaczęła
- tak?
- Czy Crio może napić się coli? - doktor się zaśmiał.
- Cały tydzień się pytał, prawda?
- Tak – uśmiechnęła się
- dziś mogę się zgodzić.
- Dziękuję.
- Ale Lena – zawołał za dziewczyną
- tak?
- Nie litr na raz – zaśmiał się
- pewnie, do widzenia. - pożegnała się. W barze kupiła napoje i wróciła do pokoju, w którym leżał jej młodszy brat. - zaraz przyniosą napoje – uśmiechnęła się
- co się stało? - spytał chłopiec
- nic – zaprzeczyła – a co się miało stać?
- Wiedzę, może jestem mały, ale czuję kiedy jesteś smutna.
- Jestem zmęczona – skłamała
- Lenka, proszę powiedz co się dzieje.
- Nic, jesteś bardzo spostrzegawczy, ale tym razem na prawdę jestem zmęczona.
- Możesz mówić co chcesz, ale coś się dzieje. Czuję to.
- Nie dziwię się jesteś Magikiem.
- Magikiem czy nie, ale twoja krew płynie w moich żyłach.
- Chodź do mnie – wzięła w ramiona czterolatka – jesteś bardzo mądry i dzielny jak na swój wiek.
- Też bym dla was zrobił wszystko – zaśmiał się. Wyszły ze szpitala dopiero gdy chłopiec zasnął. W autobusie oprócz nich i kierowcy nie było nikogo.
- Co się stało? - spytała Ana
- nic takiego. - mruknęła patrząc w okno
- nie kłam. Nawet Crio zauważył, że coś jest nie tak.
- Chodzi o szpital – szepnęła
- no mów.
- Leczenie nie będzie kosztować już 4 tysiące miesięcznie
- a ile?
- Sześć.
- Damy sobie rade – pocieszyła ją siostra
- nie rozumiesz? Wystarczy nam na trzy miesiące leczenia w klinice. A dalej co? Crio umrze?
- Pomogę ci. Będę pracować, ty też znajdziesz niedługo pracę. Trzeba być dobrej myśli.
- Najpierw trzeba żyć realnie, nie snem.
- Trzeba wierzyć.
- Nie przesadzaj, może mam wierzyć w to, że poznam księcia na białym koniu, który się we mnie zakocha i zrobi wszystko by pomóc nam finanso i dziwnym cudem uleczy Crio?
- Może poznasz kogoś takiego.
- Ana przestań, to była ironia.W innej części Madrytu
- Witam panie Ozil – powitał go ochroniarz i otworzył drzwi
- Hej – odparł, skierował się do baru
- Cześć Mesut, zaraz zrobię ci drinka.
- Może innycm razem.
- To co ci podać?
- Wodę – uśmiechnął się
- gazowaną?
- Nie, ale z cytryną.
- Proszę – podała mu zamówienie, na ramieniu poczuł czyjąś dłoń, odwrócił się.
- Cześć – przywitała się niższ dziewczyna
- Stella, cześć.
- Chciałam ci podziękować
- nie masz za co.
- Właśnie, że mam. Gdyby nie ty....to....to nie wiem co by ze mną się stało.
- Moze kiedyś ja będę potrzebować twojej pomocy. - uśmiechnęła się – zmykaj do domu
- słyszałaś? - spytała Sue – do domu, dbać o siebie i dziecko – dziewczyna pożegnała się i odeszła. Ponownie ktoś położył ręce na plecach.
- Tęskniłeś? - spytały dwie dziewczyny
- za wami? - zaśmiał się – zawsze
- to co?
- Za godzinę, tam gdzie zawsze – mruknął, dokończył wodę, rzucił na blat 100€ - reszta dla ciebie – uśmiechnął się, wyszedł tylnym wyjściem, wsiadł do samochodu i odjechał w stronę hotelu. Recepcjonistka wydała ma klucze bez zbędnych formalności. Wjechał na ostatnie piętro, wszedł do pokoju na końcu korytarza, gdzie czekał na niego schłodzony szampan. Z minibaru wyjął whisky, wlał sobie do szklanki i wypił wszystko na raz. Kwadrans później do pokoju weszły dwie skąpo ubrane rudowłose dziewczyny.
- Masz ochotę na mały pokaz?
- Hmmm... jakieś inne propozycje?
- Co sugerujesz?
- W wannie bez problemu zmieszczą się trzy osoby.
- Już nie śpisz? - spytała Ana wchodząc do kuchni.
- Nie, to chyba przyzwyczajenie. Zrobiłam ci śniadanie. - uśmiechnęła się
- dziękuję. - usiadła na przeciw siostry – co dziś będziesz robić?
- Generalne sprzątanie. Nigdy nie miałam czasu by posprzątać cały dom, teraz mam okazje. A potem zacznę szukać pracy.
- Muszę iść, do wieczora – pożegnała się z siostrą
- cześć – odpowiedziała – no Lena, czas się wziąć do roboty – powiedziała do siebie.W tym samym czasie, w hotelu
- O kurwa – mruknął, obudził go potworny ból głowy. Po obu stronach spały nagie bliźniaczki. Wziął do ręki telefon, wyświetliła mu się lista nieodebranych połączeń, wszystkie od kolegów z drużyny. Wybrał pierwszy numer.
- Gdzie jesteś?
- W łóżku – odparł
- OSZALAŁEŚ? GODZINĘ TEMU POWINNIENEŚ BYĆ W VALDEBEBAS.
- Nie drzyj się, głowa mi pęka.
- Gdzie jesteś?
- W hotelu – wyjaśnił spokojnie
- może z dziwką u boku.
- Dwiema – odparł
- chyba sobie żartujesz!
- Nie, wysłać ci zdjęcie?
- Tobą ktoś powinien porządnie wstrząsnąć.
- W sensie? - spytał Niemiec
- powinieneś dostać wpierdol. - wyłączył się. Wstał z łóżka, zostawiając w nim bliźniaczki, ubrał się i wyszedł, wcześniej zostawiając pieniądze na szafce nocnej.
Następnego dnia rano, Lena
To na tyle....
nowy za tydzień, tak Edzia dzień przed Twoimi urodzinami:)
sprawdź maila Prezesie:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)