Siedziała na
podłodze niedaleko rozpalonego kominka, ocierała spływające łzy,
nie wracał od godziny, nie wiedziała co ma zrobić. Usłyszała jak
otwierają się drzwi spojrzała w tamtą stronę i ujrzała
piłkarza. W ręku trzymał reklamówkę
- chodź na górę – powiedział
- Karim...ale ja
- po prostu chodź – szepnął, podał jej dłoń i pomógł wstać. Po cichu weszli na górę, otworzył drzwi od łazienki, weszła pierwsza, a następnie piłkarz. Prze kluczył zamek w drzwiach i podszedł do stolika i wysypał na niego zawartość torebki – tylko tyle udało mi się kupić.
- Testy ciążowe?
- Tak – przytaknął – jeśli nie chcesz...
- chcę...tylko....mam sikać przy tobie?
- Tak...tu masz kubeczek – uśmiechnął się
- może na początek rozpakujmy testy? - zaproponowała
- okey – mruknął – tu trzeba nasikać – wskazał palcem – a w tym..też tu
- możesz się odwrócić? Krępuję się
- nie masz czego
- a jak sobie osikam rękę?
- To ja będę trzymać, a ty sikać.
- Karim...przestań – schowała twarz w dłonie – daj ten pojemnik – gdy skończyła robić testy zwróciła się w stronę piłkarza – boję się
- nie masz czego – uśmiechnął się – jestem przy tobie....Ma minąć pięć minut?
- Od trzech do pięciu.... a ile minęło?
- Jakaś niespełna minuta – odparł i spojrzał na puste pudełka po testach ciążowych – dwadzieścia testów – westchnął
- dlaczego tyle kupiłeś?
- Żeby mieć prawie stu procentową pewność. Później pójdziemy do lekarza, jeśli okaże się, że będziemy mieli dziecko.
- Już nie mogę...boję się...denerwuję...nie wiem co jeszcze.
- Odwracamy się na trzy? - spytał, przytaknęła – ty odliczasz
- raz....dwa....dwa i pół...dwa i trzy czwarte...trzy – odwrócili się i spojrzeli na testy
- okey, nie wiem o co chodzi...na każdym są albo dwie kreski albo krzyżyk
- co powiedziałeś? - spytała
- nie widzi...dlaczego zasłoniłaś oczy?
- Bo się boję – wyszeptała i otworzyła oczy – o boże
- co to znaczy?
- Przeczytaj – podała mu dwie ulotki, przejrzał je i spojrzał na dziewczynę – możesz w to uwierzyć? - spytał szeroko się uśmiechając
- wszystkie pozytywne
- jesteś...jesteśmy w ciąży – odparł – powiedz, że płaczesz ze szczęścia – nie odpowiedziała, tylko przytaknęła głową. Uniósł ją w górę, oplotła jego biodra nogami,, a szyję ramionami.
- Nie wierzę – wyszeptała – jestem.....jestem w ciąży.
- Vera kłamałem....PS4 nie jest najlepszym prezentem....to jest najlepszym prezentem.
- Ale wiesz, że test nie jest
- ale dwadzieścia to co innego...Vera...masz ochotę na to co ja?
- Seks to nie wszystko...w życiu jest też nutella i bita śmietana...
- no i później mamy seks z bitą śmietaną i nutellą – odparł i wyniósł ją z łazienki. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Całowała jego skronie, usta i szyję. Delikatnie położył ją na łóżko, spojrzał jej w oczy, a następnie namiętnie pocałował jej usta. Powoli rozpinała guziki od jego koszuli. Nie odrywali od siebie ust, cieszyli się chwilą bliskości. Gdy koszula wylądowała na podłodze przerwał pocałunek. Uśmiechnął się łobuzersko i ściągnął z blondynki sukienkę zostawiając ją w samej bieliźnie. Zwinnie rozpiął zapięcie od stanika, który wylądował niedaleko koszuli.
- Karim – wyszeptała – kochanie...
- myślisz, że to bezpieczne? - zapytał zachrypniętym głosem – że dziecko, nie będzie czuło się zawstydzone, gdy tata będzie mamę...no wiesz...w końcu to będzie coś nowego dla niego
- Karim...proszę cię...nie rozmieszaj mnie...szczególnie teraz...gdy na prawdę mam na cieb..- nie skończyła, bo zatopił się w jej ustach – po prostu mnie kochaj
Następnego dnia,
poranek
obudził ją ciepły
oddech pieszczący jej szyje. Powoli otworzyła zaspane oczy.
Delikatnie odwróciła głowę w stronę męża, który nadal spał.
Zwinnie odwróciła się przodem do niego wtulając w nagą klatkę.
Objął ją mocniej i pocałował w czubek głowy.
- obudziłam cię? - wyszeptała
- nie – odparł – pół nocy nie spałem
- dlaczego?
- Rozmyślałem...jakoś nadal nie mogę w to uwierzyć – odparł i otworzył oczy
- ale cieszysz się?
- Czy się cieszę? Żartujesz? - zaśmiał się – najchętniej wykrzyczałbym to całemu światu.
- Tatuś Karim jest szczęśliwy – zaśpiewała
- cholernie szczęśliwy....ciekawe do kogo będzie podobny
- albo podobna – dodała
- dopóki nie dowiemy się czy to chłopiec czy dziewczynka...musimy się jakoś do dziecka zwracać...wiesz czytałem, że powinno się do dziecka mówić od początku.
- Fasolka?
- To wskazuje na to, że to dziewczynka, a jak to będzie chłopiec?
- To co? - wzruszyła ramionami
- niech będzie uniwersalnie...po tatusiu?
- Kretyn? - zdziwiła się
- bardzo śmieszne...ziom
- co?
- no ziom...tata jest ziomem...i dziecko też będzie ziomem
- przestań oglądać te filmy, bo ci mózg totalnie zjedzą....ziomalu
- czyli ustalone – ucieszył się
- chodź na dół....mam ochotę
- na ogórki? - przerwał jej
- nie
- nutelle z ogórkami, ketchupem, bitą śmietaną i lodami
- przestań, bo zwymiotuje – odparła – mam ochotę na zieloną herbatę.
- To chodź, ja zrobię, a ty będziesz siedzieć – odparł wstając z łóżka – chodź kochanie
- no moment – westchnęła
- zapraszam kochanie...na co masz ochotę? Został jeszcze tort.
- Może...dlaczego nie....daj kawałek...z czego się cieszysz?
- Moje piękne dwa w jednym
- co dwa w jednym? - spytała kobieta wchodząc do kuchni
- Vera jest moją pięknością
- wychudzoną – dodała
- już niedługo – odparł – za godzinę jedziemy do miasta, potrzebujesz coś?
- Tu potrzeba cudu, żebym miała to czego potrzebuje – fuknęła
- smacznego kochanie
- tak dużo? - zdziwiła się
- teraz będziesz jeść za dwoje – uśmiechnął się – zjesz i pojedziemy
- w piżamie mam jechać?
- Ubierzesz się i pojedziemy
- Karim? - spojrzał na żonę – a kiedy umówiłeś lekarza?
- Nie ważne maleńka, nie martw się tym..po prostu pojedziemy zobaczyć naszego ziomka.
- Potwierdzić jego obecność – odparła – a jeśli nie jestem w ciąży...tylko nie wiem..umieram?
- Nawet tak nie mów – odparł – dwadzieścia testów nie mogą się mylić. Będziemy rodzicami.Dwie godziny później
- już nie mogę – szepnął – już chcę...
- Dzień dobry państwu – wszedł lekarz
- pani Vera Benzema...z mężem jak mniemam
- tak – przytaknęła
- położy się pani tutaj i odsłoni brzuch
- a dla mnie miejsce?
- Pan nie musi się kłaść – uśmiechnął się – może usiąść pan obok żony.
- A będę widzieć syna?
- Spokojnie, jeszcze nie mamy pewności.
- Ja mam – odparł – i dwadzieścia osikanych przez ciebie testów.- lekarz tylko się uśmiechnął
- dobrze, poczuje pani zimny żel. W tym ekranie zobaczą państwo co mamy w środku. Jeszcze tylko chwila...
- to dziecko? - spytał piłkarz - ma mój nos i oczy i resztę twarzy!
- To twoje odbicie kretynie - odparła dziewczyna – usiądź na miejscu
- no okey...to gdzie moje dziecko...bo ja tu nic nie widzę
- 12 tydzień...tu widać główkę...a tu rączkę, drugą rączkę i trzecią....
- o boże co to za mutant z trzema rękami? - zdziwił się piłkarz
- Jest i czwarta – dodał lekarz – to nie mutant..to bliźniaki
- bliźniaki? - powtórzyła
- jeden strzał dwa gole – mruknął piłkarz
- Karim – syknęła
- no co? - wzruszył ramionami – a zdjęcie dostaniemy?
- Oczywiście, nawet nagranie z badania...chcą państwo...
- chcemy – powiedział szybko...znać płeć i co tam jeszcze
- na płeć jest jeszcze za wcześnie, ale możemy posłuchać bicia serc. - gabinet wypełniły dźwięki rytmicznych bić, blondynka mocniej ścisnęła dłoń męża, który jak zaczarowany wpatrywał się w ekran na którym widać było tylko różne odcienia szarego – to wszystko – lekarz wytarł brzuch dziewczyny do koperty spakował płytę CD i zdjęcia USG – wypiszę pani receptę na witaminy...
- moja żona ostatnio schudła, a nie przytyła, więc też coś na przytycie.
- Nie ma czegoś takiego – odparła
- czasem się zdarza, że chudnie się na początku ciąży – wyjaśnił – nie ma się pan czym przejmować, niedługo wszystko wróci do normy... to dla państwa.
- Czyli z dzieckie..dziećmi wszystko okey? - spytał
- tak, dzieci prawidłowo się rozwijają. Wystarczy, żeby pani się nie stresowała, nie przemęczała i nie dźwigała ciężkich rzeczy. To wszystko
- Kiedy następna wizyta? - spytał napastnik
- za dwa tygodnie – odparł lekarz
- będziemy na pewno – uśmiechnął się
- do widzenia – powiedziała przy drzwiach
- do widzenia – odparł lekarz
- no tak tak...cześć – gdy wyszli z budynku piłkarz zatrzymał się, by wyciągnąć telefon
- odbierz – powiedziała
- ale to mama...nie chcę żeby nam przeszkadzała w takiej chwili
- Kochanie – szepnęła
- nie, nie. Chcesz gdzieś pojechać i to uczcić?
- Za trzy godziny masz trening, a ja też muszę pojechać do pracy – odparła
- ale święta spędzamy w czwórkę – wyszczerzył się
- w czwórkę?
- No tak. Nasze ziomki i my.
- Jesteś niemożliwy – pokręciła głową – możemy jechać?
- Oczywiście skarby. - uśmiechnął sięWieczorem
- Jesteśmy – krzyknął wchodząc do domu
- nareszcie...synku, jak się czujesz?
- Dobrze mamo.
- A co tam masz? - spytała wskazując na dużą kopertę
- coś bardzo dla nas ważnego.
- Dla nas?
- Dla Very i dla mnie – wyszczerzył się – już kupiłem ramkę i wstawimy zdjęcie
- czyje zdjęcie?
- Ziomków – uśmiechnął się
- możesz jaśniej?
- Oczywiście, a gdzie tata?
- W salonie – odparła
- to chodźmy do salonu i tam wam wszystko powiemy. - pomógł zdjąć żonie płaszcz, chwycił ją za rękę i udali się do salonu
- no mów do cholery! Bo już nie mogę - krzyknęła rodzicielka
- jesteśmy w ciąży – powiedział piłkarz kładąc dłoń na brzuchu dziewczyny
- CO? - spytała kobieta – jesteście pewni?
- Byliśmy u lekarza – dodał
- dokładnie – uśmiechnęła się – to 12 tydzień
- a żeby było fajniej to.... - powiedział
- Karim, mów. Bo twoja mama zawału dostanie – zaśmiał się ojciec
- to bliźniaki – wyszczerzył się
- żartujesz! - krzyknęła starsza kobieta
- nie mamo – pokręcił głową – a tu mam pierwsze zdjęcia naszych ziomków. Zobacz.
- Cóż...możemy wam tylko pogratulować – powiedział ojciec piłkarza – teraz będziemy czekać, aż pojawi się brzuszek – uśmiechnął się
- mów za siebie – syknęła starsza kobieta i poszła na górę
- Karim...
- to nie twoja wina – powiedział – usiądź, lekarz mówił, że masz się nie przemęczać i nie stresować i martwić też się nie możesz.
- Od razu położę się w trumnie. - mruknęła krzyżując ręce na piersi
- Martwię się o was maluszku – powiedział kładąc dłoń na podbrzuszu dziewczyny – o ciebie i ziomków. Jesteście dla mnie najważniejsi – dodał i pocałował ją w skroń
- Jeśli tak będziesz się zachowywać przez najbliższe 30 tygodni, to dosłownie zwariuję.
- Nie przesadzaj – odarł – tato, może
- żadnego alkoholu – odparła
- no dobrze, więc...co powiesz na kolacje w restauracji? Trzeba to uczcić.
- Zapytaj mamę... ja się dostosuję – powiedziała siadając obok teścia
- no dobra – mruknął – a ty ta... - nie skończył, bo przerwał mu dźwięk jadących kółek od walizki – mamo...co robisz...zostaw tą walizkę
- wyjeżdżam – fuknęła
- mieliście jechać po jutrze – odparł
- tak będziesz stać czy mi pomożesz?
- Już idę – odparł, zniósł walizkę, a kobieta zeszła zaraz za nim – możesz wyjaśnić...
- widzimy się w domu – powiedziała do męża – do widzenia, uważaj Karimku na siebie i pamię....
- PRZESTAŃ – ryknął piłkarz- rozumiesz! Przestań tak traktować moją żonę! Pogódź się z tym, że jesteśmy od dwóch lat małżeństwem i niedługo będziemy rodzicami... Mam tego dość, albo się zmienisz, albo...
- NIE ODZYWAJ SIĘ TAK DO MNIE!! jesteś moim synem! Nie dość, że mieszkasz daleko od domu, to jeszcze z nią! - wskazała palcem na blondynkę
- masz przeprosić Verę – powiedział poważnie
- ani mi się śni.
- Żądam, żebyś przeprosiła moją żonę – powiedział przez zęby.
- Karim – wyszeptała blondynka wstając i podchodząc do napastnika
- nie teraz kochanie...więc jak, mamo?
- To ja powinnam być przeproszona – powiedziała – odwieź mnie na lotnisko.
- Zamówię ci taksówkę – odparł wyciągając telefon
- Karim...posłuchaj...może będzie lepiej, gdy...
- nie Vera, nie zostawię tak tego. Szacunek, to nie tak wiele. - odpowiedział
- popełniasz błąd – syknęła – niech nawet nie mówią do mnie babciu. Żegnam.
- Karim...Karim zrób coś – powiedziała blondynka – przecież to...
- nie zaczynaj – odparł i poszedł na górę
- przepraszam cię za nią. - powiedział starszy mężczyzna – ona po... - przerwał mu huk z góry
- KARIM! - krzyknęła i podbiegła na górę. Weszła do sypialni i zobaczyła piłkarza siedzącego na łóżku, na podłodze było pełno szkła, a na szafce brakowało ramek z rodzinnymi zdjęciami – Karim...co zrobiłeś? - podeszła bliżej i zauważyła jego zakrwawioną dłoń – Karim – wyszeptała – kochanie posłuchaj
- wyjdź – powiedział przez zęby – nie chcę wam zrobić krzywdy.
- Pamiętasz? Wszystkie problemy dzielimy na dwoje – odparła próbując usiąść mu na kolana.
- Vera – wyszeptał i przyciągnął dziewczynę do siebie. Wtulił się w jej drobne ciało i zaczął płakać – nie mam siły..Vera, już nie daję sobie rady
- kochanie – wyszeptała głaszcząc go po głownie – to moja wina...twoje kłótnie z matką...to przeze mnie...nie wiem dlaczego mnie nie cierpi......Kocham cię i chcę dla ciebie wszystko co najlepsze, jeśli będziesz szczęśliwy, to możemy się rozwieść, nie chcę być powodem twoich kłótni z mamą. Oczywiście, nie odbiorę ci dzieci, będziesz mógł widywać je kiedy tylko zapragniesz.
- Zwariowałaś? Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię bardziej od piłki nożnej, gdyby nie ty nie byłbym tym kim jestem. Jesteś moją siłą i miłością... tylko ty potrafisz mnie uspokoić - otarła jego mokry policzek i pocałowała zimny nos – kocham cię..znaczy...was.
- Chodź, musimy przemyć tą ranę – wskazała na dłoń Francuza, zaprowadziła go na dół, z kuchennej szafki wyjęła małą apteczkę, przemyła ranę i opatrzyła ją – gotowe
- co ja bym bez ciebie zrobił?
- Nie wiem, rozbił szybę, zdemolował dom...
- Vera...przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło...mogłem was skrzywdzić
- nic się nie stało – uśmiechnęła się – przytulisz mnie?
- Pewnie...chodź do mnie – wyszeptał
- dzieciaki? - odezwał się mężczyzna
- tak tato?
- Na mnie też już czas, wrócę z....
- nie chcesz pojechać z nami na kolacje? - spytał
- czemu nie – odparł – trzeba się odstresować przed powrotem do domu.
- Okey, to jedziemy – uśmiechnął się piłkarz
- mogę się tylko przebrać? - spytała blondynka – wracam za pięć minut.
- Ale pięć mała!
- Okey – zeszła pięć minut później ubrana w ciemne rurki, luźny sweter i marynarkę. Długie blond włosy spięła w kucyk – gotowa. Możemy iść. Co tak się uśmiechasz?
- Nie mogę się doczekać kiedy będzie widać brzuszek z dwoma ziomkami. Mam nadzieje, że będą to chłopcy. Z dziewczynami bym nie wyrobił.
- Przecież nie ważne co, ważne że zdrowe – powiedział starszy mężczyzna
- właśnie – uśmiechnęła się – możemy już iść? Jeste... - przerwał jej dzwonek do drzwi
- pójdę otworzyć – powiedział, udał się w stronę wejścia i otworzył drzwi za którymi stała starsza kobieta, uśmiechała się od ucha do ucha – ciocia?
- Pewnie Karimku, co ty taki zdziwiony? - zaśmiała się – nie przywitasz się?
- Pewnie ciociu, ale wejdź do środka zaczyna padać – odparł – VERA!
- Co się drzesz? - spytała idąc w ich stronę – CIOCIA? - spytała zdziwiona – CIOCIA!!!
- i kto się drze? – zaśmiał się widząc jak blondynka wisi cioci na szyi – Verka
- no chwila, teraz moa kolej – odparła – pojedziesz ciociu z nami do restauracji?
- Jeśli tego chcecie i nie będę wam przeszkadzać...
- ty nam nigdy nie będziesz przeszkadzać – powiedział piłkarz – tata też idzie
- Henry tu jest? - spytała – a moja nienormalna siostra?
- Już pojechała...obraziła się i była delikatnie mówiąc niemiła dla Very.
- Pogadam sobie z nią – uśmiechnęła się – a miała jakiś powód?
- Powód do szczęścia – powiedział Francuz i położył dłoń na podbrzuszu blondynki
- żartujecie? - wyszeptała. Pokręcili przecząco głowami – to ogromne szczęście. Gratuluje dzieci, to cudowna wiadomość – odparła ocierając łzę
- na dodatek to podwójne szczęście – dodał
- nie rozumiem – zmarszczyła brwi
- to bliźniaki! - powiedziała blondynka – 12 tydzień, mamy zdjęcia USG i płytę z biciem serc
- Verka, aż promieniejesz, nie mówiąc o nim – wskazała głową na piłkarza
- a możemy już jechać? - spytał dziewczyna
- pewnie – potwierdziła kobieta – musisz się dobrze odżywiać, Karim będzie tego pilnować
- możemy jechać – powiedział piłkarz, gdy wrócił z ojcem – mówiłem coś o obcasach
- Karim misiu – mruknęła – chcę ci się podobać.
- Zawsze mi się będziesz podobać, na obcasach czy w japonkach. Jesteś piękna i atrakcyjna. - wsiedli do samochodu, podjechali pod włoską restaurację, gdy wysiadali do napastnika podeszło kilka osób, gdy skończył podpisywać koszulki wziął blondynkę za rękę i weszli do środka. Usiedli przy stoliku, przy którym siedział jego ojciec i ciocia.
To na tyle, tak mnie wena wciągnęła i coś powstało. Na ten moment w 'magicznym zeszycie' mam 1/3 rozdziału YGLaBN
Mam nadzieję, że się podoba :) Benz i bliźniaki....
Ndjndxinwxork jest w ciąży !!!! ;)
OdpowiedzUsuńTak myślałam..Niesamowity rozdział.
Karmi i bliźniaki... Już się boję.
Czekam na następny. JULKA
Nienawidzę takich wrednych, starych rur -.-'
OdpowiedzUsuńNo się im porobiło. Bliźniaki, wiedziałam, że Karim jest zajebistym napastnikiem, ale żeby aż tak xD
To mają być chłopcy. Amen.
~ Nevada