sobota, 26 kwietnia 2014

Drunk in Love

Kolejna część historii Mr. and Mrs. Benzema :)

  • dzień dobry – mruknął jej do ucha
  • spać – wyszeptała
  • maleńka już 10 – zaśmiał się – wstawaj
  • Karim, ale mam wolne...są święta...spać – odparła
  • a jak ci powiem, że czekają na ciebie naleśniki i...
  • nie mogłeś od razu powiedzieć?
  • Mogłem, ale lubię patrzeć jak rano mruczysz pod noskiem...jak nasze ziomki?
  • Dobrze – odparła
  • malutki jest nasz brzuszek – szepnął smutno – ale pocałować zawsze mogę
  • nie teraz – odparła – muszę iść do łazienki
  • nie dobrze ci?
  • Siku...pamiętaj, że sikam za trzech. - zaśmiała się i wstała. Załatwiła swoją potrzebę i wróciła do pokoju – Karim?
  • Tu jestem – odparł wychylając głowę przez drzwi tarasowe – jest ciepło, myślałem, że...
  • pewnie. Jeszcze nie widziałam...ale tu pięknie
  • dobrze, że nie polecieliśmy w góry...zmarzłabyś... a tu jest ciepło i jesteś szczęśliwa.
  • Zawsze jestem szczęśliwa – odparła
  • gdy na horyzoncie nie ma mojej matki.
  • Karim przestań. Ty mi wystarczysz, przy tobie zawsze jestem szczęśliwa.
  • Chcesz się przytulić? - spytał śmiejąc się
  • skąd wiesz?
  • Zawsze mówisz, że ci wystarczę, gdy chcesz się przytulić – wyjaśnił podchodząc do niej. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się – wstań – poprosił
  • po co?
  • Chcesz się przytulić – odparł. Gdy wstała, usiadł na jej miejscu i przyciągnął blondynkę do siebie. Siedziała na jego kolanach i wdychała zapach jego skóry – wesołych świąt
  • wesołych, wesołych – odparła
  • czas coś zjeść – wskazał na talerz
  • mogę siedzieć ci na kolanach?
  • Oczywiście, pod warunkiem że...
  • nakarmię cię – przerwała mu – a z czym są naleśniki?
  • Z owocami.
  • Pycha – szepnęła i odkroiła kawałek – otwórz buzie
  • wiesz, co wydarzyło się pięć lat temu?
  • Nie pamiętam – odparła jedząc
  • 25 grudnia 2007 roku powiedziałaś 'tak'
  • oświadczyłeś mi się!
  • Dokładnie – przytaknął
  • pamiętam wszystko...tego dnia byłeś taki...dziwny, nieswój
  • nawet nie wiesz jak się bałem...
  • czego? - zdziwiła się
  • że powiesz 'nie', a wcześniej mnie wyśmiejesz, wyzwiesz i zostawisz. - odparł
  • kochanie – wyszeptała głaszcząc jego policzek – jak mogłabym się nie zgodzić?
  • bo...bo...ani nie byłem umięśniony, ani przystojny... a ty? Każdy na dzielnicy się w tobie podkochiwał, zawsze uśmiechnięta.... nie wiem dlaczego zgodziłaś się ze mną umówić, chyba z litości.
  • Chcesz wiedzieć dlaczego? - przytaknął – byłeś najbardziej uroczym chłopakiem jakiego poznałam, który nie próbował 'wyrwać' mnie na tekst w stylu 'bolało jak spadłaś z nieba?' byłeś sobą, nieśmiały, słodki i prawdziwy. Wiesz, że dla mnie liczy się ile masz w głowie, a nie w bicepsie. Pamiętasz naszą pierwszą randkę?
  • Proszę cię, nie przypominaj mi. - odparł chowając twarz we włosach dziewczyny
    " - jutro o 17. pasuje ci?
  • Pewnie – uśmiechnął się – może na boisku? - spytał nieśmiało
  • nie ma problemu – odparła – lepsze to od snobistycznych restauracji.
  • Serio?
  • Noooo
  • to dobrze – mruknął
    Następnego dnia
  • Jednak przyszłaś?
  • A chciałeś, żeby mnie tu nie było? - spytała
  • myślałem, że powiedziałaś to żeby...nie wiem....cieszę się, że jesteś – uśmiechnął się
  • ja też. Mogę tu usiąść?
  • Gdzie tylko chcesz...to może tam na trybunach?
  • A na ławce?
  • Jest średnio-wygodna – wzruszył ramionami
  • chcesz, żeby było mi nie wygodnie? - spytała poważnie
  • nie, nie, nie...słuchaj...bo...ja..no ten..chcia...
  • hej spokojnie – zaśmiała się – jest okey, gorzej niż w klasie od matmy na pewno nie jest.
  • No nie jest – odparł – ładnie wyglądasz..
  • serio? - zdziwiła się – dziękuję
  • jak zmarzniesz, to powiedz, okey? - przytaknęła – o co mogę zapytać?
  • O co chcesz – odparła – długo grasz?
  • Od kiedy pamiętam...nie umiem robić nic innego, więc mam nadzieję, że będę grać kiedyś w światowym klubie i reprezentacji.
  • A nie grasz? - zdziwiła się – Olympique to chyba najlepszy klub we Francji.
  • Tak, ale gram w drugiej drużynie, a reprezentacja...
  • wszystko przed tobą. - uśmiechnęła się
  • pokazać ci coś? - spytał – chodzi o piłkę – powiedział speszony
  • domyślam się – powiedziała – pod jednym warunkiem...później mnie czegoś nauczysz.
  • Jeśli tylko chcesz – uśmiechnął się, wziął piłkę i udał się na murawę, kopnął w piłkę i spojrzał w stronę blondynki
  • uważaj! - krzyknęła, odwrócił się i dostał piłką odbitą od słupka prosto w twarz
  • nic mi nie jest – odparł zakrywając oko
  • nie wydaje mi się – odparła podchodząc do niego – odsłoń
  • nie, przestań...jesteś dziewczyną
  • i co? To że jestem dziewczyną, nie znaczy że...
  • serio...żyję
  • Karim odsłoń to oko, masz krew na ręku. - powiedziała – proszę, pokaż mi to oko.
  • Nie martw się o mnie – powiedział – dam sobie
  • nawet nie dyskutuj – przerwała mu i pociągnęła za rękę, którą nie zasłaniał twarzy, zaprowadziła w stronę ławki, na której kazała mu usiąść – Karim, to nie jest śmieszne...odsłoń to oko...może coś się stało i nie będziesz mógł już grać?
  • Nawet tak nie mów – odparł – dobra – mruknął i zabrał dłoń
  • o cholera – szepnęła i wyciągnęła chusteczki, delikatnie wytarła krew spływającą po policzku i powiece – nie wygląda to dobrze...trzeba będzie szyć
  • co? - spytał zaskoczony – jak szyć? Czym? Gdzie?
  • Wstawaj, idziemy do szpitala.
  • Żartujesz sobie?
  • Nie – odpowiedziała – wstawaj, szpital jest niedaleko, będziemy tam za pięć minut. - gdy doszli na miejsce, dziewczyna podeszła do okienka i za chwilę wyszła pielęgniarka, która zaprowadziła Francuza do zabiegowego. Wyszedł w towarzystwie lekarza – w porządku?
  • Tak, to po prostu rozcięcie, za tydzień ściągniemy szwy. - uśmiechnął się – muszę wracać
  • dzięki wujku, do zobaczenia – pożegnała się – jak się czujesz?
  • Normalnie – odparł – rozumiem, że nie mam szansy na normalne spotkanie?
  • Dlaczego? Jutro nie mam czasu, ale w niedziele jeśli masz ochotę i czas, to jestem wolna."
  • ten szpital był taki romantyczny – westchnęła – ale bliznę masz do dziś – mruknęła
  • a co o niej mówisz?
  • Nie wiem...lubię facetów z bliznami. Są męscy, ale nie tak jak mój mąż.
  • Bo jestem wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. - odparł
  • miałam takie szczęście, że cię spotkałam – odparła – rycerzu mój, zbawco, och!
  • Gdybyś nie była w ciąży, to zaczął bym cię torturować łaskotkami.
  • Bardzo śmieszne – odparł – pamiętasz ile mieliśmy lat gdy się poznaliśmy?
  • Jak dobrze pamiętam, to 17, a zaręczyliśmy się gdy mieliśmy 20, a parą zostaliśmy gdy mieliśmy 18...szybko ci się oświadczyłem.
  • Ale przeszło rok czekałam, aż mnie gdzieś zaprosisz, a nasze pierwsze spotkanie spędziliśmy na boisku i szpitalu.
  • Dawno nie byliśmy na randce – odparł
  • jesteśmy małżeństwem, a na dodatek ciężarnym
  • to co? - wzruszył ramionami – nie mogę zaprosić żony na randkę?
  • Możesz, tylko jesteś takim wariatem, że boję się co wymyślisz.
  • Może pójdziemy do zoo? - zaproponował
  • serio? - spytała – dawno...nigdy w żadnym nie byliśmy
  • raz byliśmy – odparł – nie pamiętasz? Oglądaliśmy Harrego Pottera, a następnego dnia poszliśmy do zoo i w ogrodzie botanicznym w akwariach były węże, byłaś taka przerażona, że nawet nie zauważyłaś, jak jakiś pracownik zabrał węża, by wyczyścić akwarium, a gdy ponownie spojrzałaś w stronę akwarium i nie zobaczyłaś w nim węża, tylko uwięzionego człowieka, zaczęłaś tak przeraźliwie krzyczeć i uciekać, że nie mogłem cię dogonić.
  • A przypomnieć ci jak pojechaliśmy pierwszy raz razem na wakacje? - spytała
  • nie musisz – szepnął – to było
  • mega urocze – dokończyła – każde wakacje z tobą były urocze.
  • Szczególnie te w Brazyli – powiedział
  • nie bardziej podobało mi się w Alpach, kilometr śniegu, drewniany domek, kominek
  • wieczory przy kominku były bardzo przyjemne – rozmarzył się – to co? Idziemy do zoo?
  • Ale nie będzie tam węży? - spytała
  • ale będą tygrysy, żyrafy, słonie i co tam jeszcze...goryle
  • jednemu siedzę na kolanach – odparła
  • Ver... - zatkała mu usta naleśnikiem
  • dobre, co? - przewrócił oczami i mocniej przytulił blondynkę – wyobraź sobie, że za dwa miesiące będę mieć brzuch wielkości piłki, albo dwóch.
  • To będzie cudowne – uśmiechnął się – będziemy znać płeć naszych ziomków, zaplanujemy jak będą wyglądać pokoje, w domu będzie stos ubranek, zabawek, pampersów i smoczków.
  • A nie lepiej jeden pokój? Przynajmniej na początek, będzie nam łatwiej, niż latać z jednego do drugiego pokoju. Wszystko w jednym miejscu.
  • Tylko który pokój? - spytał
  • jest z czego wybierać – zaśmiała się – może niedaleko naszej sypialni?
  • Nooo a jak dzieci się będą budzić...
  • to nie będziesz musiał w środku nocy iść przez cały dom.
  • Ale mi chodziło, że mama ich będzie budzić – odparł
  • po co mam je budzić? - zdziwiła się
  • noooo Verka, wiesz o co mi chodzi – mruknął – mama i skrzypiące łóżko
  • zapomnij – przerwała mu – zero, co najmniej rok przerwy.
  • Dlaczego?
  • Po pierwsze przez 6 tygodni lekarz ci zabroni, a potem ja ci zabronię.
  • Bo?
  • bo będę wyglądać jak wieloryb wyrzucony na brzeg.
  • Nie przesadzaj. Pamiętasz jak kilka lat temu miałaś złamaną nogę i się tobą opiekowałem?
  • Ty mnie tuczyłeś, a nie opiekowałeś
  • nie protestowałaś – wzruszył ramionami – myślisz, że przeszkadzało mi gdy było cię troszkę więcej? Nie, więcej Verki do kochania...i dźwigania, ale miałaś większe piersi i tyłek, ale potem zachciało ci się wrócić do dawnej wagi.
  • Nie mieściłam się w białe rurki.
  • To twoje najwęższe spodnie – powiedział – ale bosko wyglądał tył
  • normalnie – mruknęła
  • nie, wiesz jak się chłopaki gapili gdy w nich przychodziłaś do mnie na trening.
  • To zwykłe białe spodnie – wzruszyła ramionami
  • nie mówię o spodniach, ale o twoim tyłku w nich....idealna brzoskwinka
  • Benzema – syknęła delikatnie uderzając go w ramię
  • kiedy to prawda – odparł rysując wybrzuszenie w powietrzu
  • co to było?
  • Tak wygląda twoja...
  • nie kończ – odparła – co to za soki? - spytała
  • ten jest pomarańczowy, ten ananasowy, a ten dla mnie.
  • Czyli jabłkowy – mruknęła – chce ananasowy – dodała wlewając sok do szklanki - kawki nie będzie?
  • W twoim stanie? - zdziwił się
  • taką bez kofeiny?
  • Nie, na najbliższe kilka miesięcy pożegnaj się z kawą – odparł
  • okey – szepnęła – idę pod prysznic – powiedziała przeciągając się
  • chyba idziemy – spojrzała na niego unosząc jedną brew – ty i ziomki.
  • Ach tak, ja i ziomki...niedługo wracamy, tatku. - zaśmiała się
  • nie zamykaj drzwi, okey?
  • Okey – odparł. Weszła pod prysznic, namydliła ciało i poczuła na biodrach męskie dłonie
  • umyć ci plecki? - spytał, zaśmiała się na to i podała butelkę płynu, wylał trochę na dłoń. Masował jej plecy okrężnymi ruchami. Cicho jękła i chwyciła go za dłonie – nie chcesz?
  • Karim – wyszeptała łapiąc się z głowę – możesz podać mi ręcznik?
  • Pewnie, coś się stało?
  • Kręci mi się w głowie – wyszeptała, owinął ją ręcznikiem, wziął na ręce i zaniósł do łóżka
  • mówiłem, żebyś nie myła się w tak gorącej wodzie – wyszeptał – a ty swoje
  • to ostatni raz.
  • To samo mowiłaś dwa dni temu. - odparł gładząc ją po mokrych włosach
  • obiecuję – wyszeptała
  • wezwać lekarza?
  • Nie, już mi lepiej – powiedziała siadając na łóżku
  • może przełożymy wycieczkę do zoo?
  • Miała być to randka – odpowiedziała
  • chcesz iść? - przytaknęła – ale na pewno?
  • Tak Karim na pewno, zawsze słyszę 'ale na pewno?'
  • kiedy słyszałaś 'ale na pewno?' - zdziwił się
  • pamiętasz jak spytałeś mnie czy nie chcę być twoją dziewczyną?
    " - Hej Vera, masz ochotę na spacer? - spytał podchodząc do dziewczyny
  • czemu nie...właśnie skończyłam zajęcia – uśmiechnęła się – coś się stało?
  • Przepraszam cię za wczoraj.
  • A co się wczoraj stało? - zapytała
  • ten...ten pocałunek...ty...i ja...bo – jąkał się patrząc przed siebie – przepraszam
  • nie masz za co.
  • Jak to? - zdziwił się – nie powinienem, jesteśmy...chyba przyjaciółmi...jeśli nie chcesz mnie znać, to zrozumiem..nie będę mieć żalu, a ten pocałunek....to na prawdę nie wiem dlaczego to zrobiłem...to był przypływ chwili...serio przepraszam
  • nie masz za co – powtórzyła – bo ten pocał...
  • wybaczysz mi? - przerwał jej, na co głośno westchnęła
  • pod jednym warunkiem
  • okey, nie zbliżę się do ciebie, nie odezwę, będzie ciężko al...
  • pocałujesz mnie jeszcze raz? - przerwała mu
  • co? - spytał zaskoczony
  • tak jak wczoraj – dodała szeptem – chyba, że... - spuściła głowę i zgarnęła włosy za ucho
  • Verka – chwycił ją za podbródek i uniósł jej głowę. Przybliżył się, oblizał usta i delikatnie musnął wargi dziewczyny. Zdjęła sportową torbę z ramienia i chwyciła obiema dłońmi jego szyję, stanęła na palcach i pocałowała go. Niepewnie odwzajemnił pocałunek.
  • Co? - spytała szeptem
  • Bo ja chciałem się...skoro jedną kwestię mamy wyjaśnioną...chciałem się o coś zapytać
  • to pytaj – powiedziała wciąż trzymając go za szyję
  • jesteś...wyjątkowa – szepnął – i...i zależy mi na tobie...nie chciałabyś spróbować?
  • Karim...czy ty...
  • w sensie....ty i ja...jako...para...nie chciałabyś być moją...dziewczyną?
  • Pewnie – zaśmiała się
  • ale na pewno? - spytał zakłopotany
  • na pewno – szepnęła
  • to znaczy, że mógłbym cię trzymać za rękę...i
  • całować, przytulać i co jeszcze zapragniesz – uśmiechnęła się
  • al...
  • na pewno – przerwała mu"
  • wiesz jak było mi głupio, gdy cię wtedy pocałowałem pod tym kinem? Całą noc nie spałem i myślałem jak cię przeproszę.
  • za to ja nie spałam i przeżywałam ten pocałunek.
  • Poważnie? - zdziwił się
  • no tak – mruknęła – ale następnego dnia – zaśmiała się
  • przyssałaś się do mnie jak do soku malinowego.
  • Jakoś ci to nie przeszkadzało.
  • Nie...mi nigdy...nawet deszcz nam nie przeszkadzał.


Dziś wieczorem zacznę pisać dalszą część historii Lulu i CR :)
do napisania :) 
P.S. niedługo ostatnia część Naughty Girl :))



1 komentarz:

  1. Ostatni?! :o
    Oni są słodcy,romantyczni,cudowni,idealni,kochani,perfekcyjni... I mogłabym szukać dalej i pisać, ale nie będę nudzić.
    Szkoda że niedługo ostatni.Ciężko mi będzie się pogodzić z tym iż nie będzie już nowych przygód Ver i Karima,ale nadal będę tu zaglądać ;)
    Cóż czekam na ten najbliższy rozdział i na ten z Lulcią i Cristiano...
    Pozdrawiam Julka :>

    OdpowiedzUsuń